Michał Probierz

i

Autor: cyfrasport Michał Probierz po meczu Polska - Francja

Nie było „zmiłuj” w tych słowach

Paweł Kryszałowicz poszedł pod prąd, wyłożył osobistą ocenę naszego występu na EURO. Do selekcjonera odniósł się tylko jednym słowem [ROZMOWA SE]

2024-06-28 8:53

Były reprezentacyjny snajper, Paweł Kryszałowicz, zawsze z ogromnym zainteresowaniem śledzi występy Biało-Czerwonych na wielkich imprezach. Sam ma w CV koreański mundial w 2002, który jemu i jego kolegom przyniósł gorycz zderzenia z mocniejszymi od siebie. Z takimi rywalami zderzyli się też na EURO 2024 jego reprezentacyjni następcy. Wnioski naszego byłego znakomitego napastnika obejmujące analizę naszej gry w tym turnieju nie są, niestety, budujące...

„Super Express”: - Denerwował się pan grą i wynikami naszych w EURO?

Paweł Kryszałowicz: - Nie był to jakiś wyjątkowy turniej w naszym wykonaniu.

- Nie był wyjątkowy, bo skończył się tak jak poprzedni, w 2021: jednym punktem i pożegnaniem po trzech meczach.

- Faktycznie, ma pan rację. Wtedy też nie było pięknie. Ale mówiąc o tym, że nie był wyjątkowy, miałem na myśli to, że z dobrych fragmentów naszej drużyny w trzech meczach może byśmy ledwie jedną połówkę złożyli...

- Dołująca opinia.

- No dobra, jest pozytyw. Dużo młodych chłopców pokazało się z dobrej strony. Jest jakiś materiał do budowania silniejszej reprezentacji, bo momentami graliśmy dobrze. Ale tylko momentami. Bo przez pozostały czas to była przede wszystkim obrona. I to niska obrona.

- Ale Michał Probierz powtarzał, że chciał grać wysoko. I chce grać tak w przyszłości!

- Cieszę się. Ale rzeczywistość jest taka, że w meczu z Francją – zremisowanym, co wszystkich ucieszyło – zrobiliśmy może cztery składne akcje, mające w sobie zalążek bramki. Porównałem go sobie ze spotkaniem Włochów z Chorwatami, którzy – jak my – też już pojechali do domu.

- I co?

- I to był mecz, to była walka. A myśmy z Francuzami grali w chodzonego. Oni z nami też zresztą. No ale szacunek dla naszej reprezentacji, dla tych chłopców, że walczyli ile mogli i wywalczyli remis. Na tyle ich dziś stać. Potrzebują jeszcze czasu, żeby dojrzeć, żeby okrzepnąć na swych pozycjach w klubach. Jeśli to się stanie, możemy mieć świetną reprezentację. Ale za jakiś czas dopiero.

Jerzy Dudek o postawie reprezentacji Polski na EURO. Legendarny bramkarz na to zwrócił uwagę [ROZMOWA SE]

- Widział pan jakąś „pieczęć” Michała Probierza na tej drużynie?

- Wiadomo, że próbowaliśmy wysoko odbierać piłkę, czego za poprzednich selekcjonerów nie było. Ale zbyt wielu ich nie odebraliśmy. Za to częściej – jak mówiłem – graliśmy głęboką obroną. Gdyby Holendrzy i Francuzi wykorzystali więcej klarownych okazji, jakie mieli, tracilibyśmy w tych meczach po cztery-pięć bramek. I nikt by nie powiedział, że graliśmy coś nowego, fajnego… Tylko tych kilku młodych chłopaków zostawia nadzieję, że będzie lepiej.

- Konkrety?

- Nicola Zalewski. Kacper Urbański.

- Nie za wiele…

- Nie za wiele. Sebastian Szymański miał słabe mistrzostwa, Kuba Kiwior też – zwłaszcza patrząc na to, co grywał w Arsenalu.

- Czemu tak?

- Bo oni – mając w klubie wokół siebie dobrych piłkarzy – grają dużo lepiej niż w reprezentacji. A kiedy w kadrze to oni mają być tymi „lepszymi”, to nagle brakuje doświadczenia. Rutyny.

- Ale ci, co mieli być liderami, tymi liderami wciąż nie są. No może poza Piotrem Zielińskim.

- Nie zgodzę się. Piotr – moim zdaniem – jest bardzo średnim piłkarzem, który w klubie przez wiele lat grał w bardzo dobrym towarzystwie. Zobaczymy, jak sobie teraz poradzi w Interze.

- Na postawę „Lewego” wpłynęła oczywiście kontuzja przed turniejem finałowym. Ale i tak można było chyba od niego wymagać więcej?

- Eee tam… Wielu jest rozczarowanych, to prawda, bo wszyscy liczą, że jeden Robert Lewandowski zawojuje świat. Wymagamy od niego, że skoro gra w Barcelonie i zarabia ogromne pieniądze, musi być zbawcą polskiej piłki. A nie będzie, bo w reprezentacji ma wokół siebie piłkarzy bardzo średniej klasy, średniaków europejskich. W tym kontekście trzeba powiedzieć, że i tak robi bardzo wiele dla Biało-Czerwonych.

- Czyli kiedy mówi, że chce jeszcze grać dla reprezentacji, to jest to dobra wiadomość dla nas?

- Oczywiście. W meczu z Francją walczył z potężnym Upamecano. Wiele piłek przyjął na siebie, zastawił się, odegrał.

- Myśli pan, że gdyby był zdrowy, gdyby grał od pierwszego meczu, turniej mógł troszkę inaczej wyglądać dla nas?

- Myślę, że tak. Ja jestem wielkim fanem Roberta. To jest piłkarz, który daje sobie radę w jednej z najlepszych – jeśli nie najlepszej – lidze europejskich. Strzela tam mnóstwo bramek. Ale tam ma wokół siebie dużo lepszych piłkarzy niż w kadrze.

Brutalna ocena słabości Polaków na EURO. Były reprezentant wskazał jasno problem Biało-Czerwonych

- Dobra. O atak – jeśli Robert zostanie w kadrze – się nie martwimy, bo jest jeszcze i Świderski, i Buksa. O bramkę też nie. A bardziej powinniśmy się martwić o obronę czy o pomoc?

- O obronę. Jest chyba naszym najsłabszym punktem.

- Sam sposób gry trójką stoperów pana przekonuje?

- Nie. W takim ustawieniu każdy z trzech stoperów musi umieć wprowadzić piłkę do gry, rozpocząć akcję. A nasi stoperzy – mówiąc delikatnie - nie są jak najlepsi w tym elemencie gry. Łatwiej byłoby nam grać czwórką obrońców. Ale mnie jest to łatwo powiedzieć sprzed telewizora. A selekcjoner ma tych zawodników na treningach, więc decyzja należy do niego.

- Prezes Kulesza potwierdził, Michał Probierz pracuje dalej. Dobra wiadomość?

- Pomidor.

Tak kibicują Biało-Czerwoni w strefie kibica w Dortmundzie podczas meczu Polska- Francja.
Sonda
Jesteś zadowolony z występu Polaków na EURO 2024?
Paweł Kryszałowicz

i

Autor: Cyfra Sport Paweł Kryszałowicz
Najnowsze