Jeszcze w piątek był w doskonałym nastroju. W udzielonym "Super Expressowi" wywiadzie przyznał, że jest bardzo zadowolony ze swojego występu przeciw Portugalii (0:0) i z tego, że jego rodzina poznała przy okazji tego meczu Warszawę. Zaledwie 24 godziny później doszło do dramatycznego wydarzenia, które całkowicie zmieniło nastrój obrońcy Sochaux.
W 57. minucie meczu z Valenciennes (1:1) reprezentant Polski złamał rękę w łokciu. To nie tylko wielki dramat dla walczącego o utrzymanie Sochaux (zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli), ale przede wszystkim dla naszej kadry, w której Perquis, mimo że trafił do niej niedawno, wywalczył sobie bezdyskusyjne miejsce. Po spotkaniu z Portugalią Franciszek Smuda zacierał ręce, powiedział wprost, że ma już duet stoperów na EURO - Wasilewskiego i właśnie Perquisa. Sobotnie wydarzenia zburzyły jednak spokój i piłkarza, i selekcjonera.
"Czy zdążę na EURO? Nie wiem, ale będę walczył do samego końca" - pisał do nas ze szpitala załamany piłkarz. To było niedzielne popołudnie. Dzisiaj, kilkanaście godzin po operacji, na pewno będziemy wiedzieć więcej. Zdaniem francuskiego dziennika "L'Equipe" sezon klubowy jest już najprawdopodobniej dla Perquisa skończony, ale to tylko przypuszczenia. Decydujące zdanie co do prognozy długości rehabilitacji należy do lekarzy prowadzących piłkarza.
Sztab polskiej kadry jest w stałym kontakcie z obrońcą i z dużym niepokojem czeka na wieści.