Bernard Kościelny, ojciec Laurenta Kościelnego apeluje do PZPN: Polacy! Walczcie o mojego syna (WYWIAD!)

2010-07-14 6:00

Laurent Koscielny (25 l.), francuski piłkarz polskiego pochodzenia, stał się bohaterem jednego z ciekawszych transferów lata. Obrońca Lorient zrobił taką furorę w Ligue 1, że sięgnął po niego Arsenal, płacąc ponad 10 milionów euro. Taki skarb wciąż może grać dla Polski, ale ojciec piłkarza, Bernard, alarmuje, że PZPN nic w tej sprawie nie robi.

"Super Express": - Wiadomo już, dla której reprezentacji zagra pana syn?

Bernard Koscielny: - Nie, Laurent nie podjął jeszcze decyzji. Teraz żyje transferem do Arsenalu, gdzie zresztą trafił już na polski akcent. Gdy dzwonił do mnie ostatnio, to wspomniał, że poznał Łukasza Fabiańskiego.

- Zaskoczył pana ten transfer?

- I tak, i nie. Syn dopiero rok temu trafił do francuskiej ekstraklasy, a już teraz przeszedł do wielkiego klubu. Ale zasłużył na to, bo grał rewelacyjnie.

- Nieczęsto płaci się tak duże pieniądze za obrońcę...

- Arsenal kilka razy podnosił ofertę. 6 milionów, 7, 8... Negocjacje trwały sześć tygodni, ale Laurent był zdeterminowany, aby iść do Anglii. Bo on tam idealnie pasuje. Świetnie gra w powietrzu, jest twardy, strzela gole. Jestem przekonany, że zaliczy świetny sezon. Kiedyś nie wierzono, że poradzi sobie w Tours, w drugiej lidze francuskiej. Potem niektórzy nie mieli pewności, czy da radę w Ligue 1. A teraz słyszę głosy, że Arsenal to za wysokie progi. Nie, Laurent będzie tam błyszczał.

- Z uwagą śledzimy jego karierę, bo wciąż może zagrać dla Polski...

- Tak, ale obawiam się, że przy takim podejściu polskiej federacji nic z tego nie będzie. Przez ostatni rok nic się nie wydarzyło. Jestem rozczarowany, że ani polski selekcjoner, ani nikt z szefów związku nie okazał większego zainteresowania. Wyjątkiem jest mieszkający we Francji polski skaut. Nie twierdzę, że po jednej wizycie pana Smudy syn od razu podjąłby decyzję, ale na pewno miałby dylemat. Macie dużo atutów. Budujecie nowy zespół, organizujecie EURO 2012. To może przyciągnąć. Ale najpierw trzeba chcieć.

- Jaka pomoc by się przydała?

- Choćby przy zbieraniu dokumentów do uzyskania przez Laurenta polskiego obywatelstwa. Przecież syn nie ma, jak się tym zająć. Część papierów mamy, ale inne muszą być odnalezione w Polsce. No i wspomniane zainteresowanie selekcjonera. Słyszałem, że trener Smuda wybierał się w zeszłym sezonie na mecze syna. Niestety, nigdy nie dotarł, a szkoda, bo było na co popatrzeć. Jeśli Polacy wciąż myślą o Koscielnym, to muszą się o wiele bardziej postarać.

Najnowsze