Spotkanie z Koreą Południową kończyło pierwszy etap przygotowań do mistrzostw świata w Rosji. Adam Nawałka chciał przetestować kilka nowych rozwiązań taktycznych, a ponadto sprawdzić paru nowych piłkarzy, których może zabrać na mundial. O ile sparing numer jeden z Nigerią nie był do końca udany, to mecz na Stadionie Śląskim dał powody do optymizmu, ale i znak, że przed kadrą jeszcze dużo pracy.
Polacy od początku rywalizacji narzucili swój styl gry. Niemal przez całe 45 minut nie schodzili z połowy Korei Południowej, która nastawiła się na obronę i szybkie kontrataki. Pierwszą dobrą okazję biało-czerwoni mieli już w 11. minucie. Piotr Zieliński zagrał świetne prostopadłe podanie do Roberta Lewandowskiego, ale kapitan reprezentacji źle przyjął sobie piłkę i zmarnował sytuację, w której mógł być sam na sam z Sueng-gyu Kimem.
Napastnik biało-czerwonych przegrał pojedynek z koreańskim bramkarzem w 23. minucie. Z prawej strony kapitalnie dośrodkował Kamil Grosicki, a Lewandowski chciał skontrować piłkę w długi róg bramki, ale fantastyczną interwencję zanotował Kim. Zawodnik Bayernu Monachium nie zepsuł natomiast trzeciej okazji.
W 32. minucie kolejnym dobrym podaniem Zieliński rozciągnął grę do Macieja Rybusa, który oddał piłkę Grosickiem. Ten z kolei ponownie dośrodkował "na nos" Lewandowskiemu, a napastnik polskiej reprezentacji w trzeciej swojej sytuacji pokonał Kima. Koreańczycy próbowali odpowiadać szybkimi atakami, które opierały się na długich podaniach.
Taką akcję przeprowadzili w 44. minucie. Piłka dotarła do Hee-chan Hwanga, który mógł wyjść sam na sam z Wojciechem Szczęsnym, ale źle przyjął sobie piłkę, która padła łupem polskiego bramkarza. Biało-czerwoni zakończyli pierwszą połowę mocnym akcentem. Przeprowadzili błyskawiczną akcję, w której świetnym podaniem popisał się Krzysztof Mączyński. Piłkę w polu karnym otrzymał Grosicki, który podwyższył prowadzenie na 2:0.
W drugiej połowie to Korea przejęła inicjatywę. Polacy cofnęli się do obrony i dużo pracy w bramce miał Łukasz Skorupski, który w przerwie zastąpił Szczęsnego. Golkiper AS Roma już w 51. minucie zanotował ważną interwencję po strzale Jae-sung Lee, który uderzał z bliskiej odległości, ale Skorupski odbił piłkę nogami.
Biało-czerwoni przez większość czasu byli w defensywie, ale Koreańczycy z rzadka przedostawali się pod bramkę gospodarzy. Najczęściej miało to miejsce po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry, ale obrońcy reprezentacji Polski nie mieli z nimi większych problemów i nie pozwalali na stworzenie zagrożenia.
Prawdziwy horror rozegrał się w ostatnich minutach spotkania. Gdy wydawało się, że Polacy bezpiecznie dowiozą zwycięstwo do końca, fantastycznym strzałem z dystansu popisał się Chang-min Lee. Koreańczycy poczuli wiatr w żagle i błyskawicznie zdobyli drugą bramkę. W 87. minucie, po koronkowej akcji, Hee-chan Hwang umieścił piłkę w niemal pustej bramce.
Gospodarze nie odpuścili jednak. W doliczonym czasie gry Zieliński popisał się genialnym uderzeniem z dystansu i dał biało-czerwonym zwycięstwo. Mecz z Koreą w pełni zasłużył na miejsce, na którym był rozgrywany. Stadion Śląski ponownie był świadkiem wielkiej dramaturgii.
Polska - Korea 3:2 (2:0)
Bramki: Robert Lewandowski 32, Kamil Grosicki 45, Piotr Zieliński 90 - Chang-min Lee 85, Hee-chan Hwang 87
Żółte kartki: Rybus - Choi
Polska: Szczęsny (46. Skorupski) - Piszczek (46. Cionek), Glik (67. Kędziora), Pazdan - Jędrzejczyk, Romanczuk (61. Milik), Mączyński, Rybus (84. Kurzawa) - Grosicki, Zieliński - Lewandowski (46. Teodorczyk)
Korea: Sueng-gyu Kim - Min-jae Kim (38. Hee-chan Hwang), Hyun-soo Jang, Jeong-ho Hong, Yong Lee (46. Chul-soon Choi) - Joo-ho Park (46. Young-sun Yun), Sung-yueng Ki (80. Chang-min Lee), Woo-young Jung, Chang-hoon Kwon - Heung-min Son, Jae-sung Lee (62. Shin-wook Kim).