Do tej pory Komorowski czterokrotnie wystąpił w reprezentacji, ostatni raz 9 czerwca 2009 roku (w spotkaniu z Irakiem w Kapsztadzie).
- Od tamtej pory ani razu nie bałem się, że już więcej nie zagram w kadrze - mówi "Super Expressowi" Komorowski. - Gdybym tak pomyślał, to kopanie piłki stałoby się bezsensowne, przecież każdy marzy o reprezentacji. Choć skłamałbym, gdybym powiedział, że powołanie mnie nie zaskoczyło.
W Legii wystrzeliło
Przed dwoma laty Komorowski grał w reprezentacji jako lewy obrońca, teraz został powołany jako stoper.
- Kiedy byłem lewym obrońcą, nie miałem szans na grę w Legii, bo przegrywałem rywalizację. Dopiero trener Maciej Skorża przekwalifikował mnie na stopera i... wystrzeliło! Czuję się na środku obrony bardzo dobrze i jedno jest pewne: już nie chcę wracać na starą pozycję. Muszę jednak się pilnować, bo wiadomo, jak to jest w Legii: po wygranych klepią cię po plecach, a po porażkach dostajesz kopniaka - twierdzi Komorowski.
Pochodzący z Pabianic piłkarz tworzy parę stoperów Legii z Michałem Żewłakowem. A nie dość, że dobrze broni dostępu do własnej bramki, to stara się strzelać gole. W meczu z Hapoelem nie bał się wykonywać rzutu karnego.
Nie ma czasu żeglować
- W Legii do strzelania jedenastek wyznaczony jest Ivica Vrdojlak, a kiedy nie ma go na boisku, to zadanie spada na mnie. Lubię strzelać te karne. Czy zgłoszę się do ich wykonywania w reprezentacji? Spokojnie, jestem tu nowy i nie będę wychodził przed szereg - uśmiecha się.
Komorowski to bardzo wszechstronny sportowiec, bo jest nie tylko piłkarzem, ale również... żeglarzem.
- Kiedyś pojechałem z rodzicami na Mazury, mieliśmy żeglować, ale nie miałem uprawnień i postanowiłem je zdobyć. Teraz mam już wszystkie dokumenty, tyle że na żeglowanie brakuje czasu. Może nadrobię to po zakończeniu kariery. Na razie żegluję, ale... z Legią po mistrzostwo Polski - kończy.