"Super Express": - Jak wspominasz tamten mecz?
Artur Jędrzejczyk: - Mam nadzieję, że wszystko się powtórzy. Może nie wynik, bo nie chcielibyśmy zremisować 2:2, lecz wygrać. Szwajcaria to mocny przeciwnik, ale pokazaliśmy na tym turnieju, że potrafimy bardzo dobrze grać w piłkę.
- W tamtym meczu po golu wykonałeś oryginalną "cieszynkę" - skoczyłeś do kibiców na trybunach. Zaplanowałeś coś kolejnego?
- Jak Bozia pozwoli strzelić gola, to na pewno coś się wymyśli.
- To będzie mecz dobrych defensyw, bo Szwajcarzy na Euro stracili tylko jedną bramkę, a wy - żadnej. Na czym polega sukces polskiej obrony? Przecież w takim zestawieniu przed Euro nie graliście...
- Mieliśmy zgrupowanie w Arłamowie, gdzie był czas, aby odpowiednio się zgrać. Myślę, że do tej pory dobrze to wygląda.
- Jak podsumowałbyś fazę grupową reprezentacji Polski?
- Było OK. Dwie wygrane, remis z mistrzem świata. Większość drużyn na Euro by sobie życzyła tego, aby z 7 punktami wyjść z grupy. A przecież mogliśmy pokusić się o pierwsze miejsce. Najważniejsze, że wyszliśmy z grupy. Z tego się cieszymy, bo długo na to czekaliśmy. Zrobimy wszystko, aby przejść dalej. I oddamy wszystkie siły na boisku, aby tak było. Po to tu przyjechaliśmy, żeby zajść jak najdalej.
- Szwajcarski kolega Kamila Grosickiego z Rennes, Gelson Fernandes, przysłał mu SMS-a, że jego zespół nie chciał grać z Polską.
- Widocznie się boją. My natomiast ich się nie boimy. Pokazaliśmy na Euro, że nie powinniśmy przed nikim pękać. Każdy z nas ma świadomość, że naprawdę możemy zajść daleko i są na to wielkie szanse.