Chodzi tu o uraz, którego Tytoń doznał na początku sezonu 2011/2012. Wtedy polski bramkarz zderzył się z jednym z kolegów z drużyny i z urazem głowy został przewieziony do szpitala.
Polakowi udało się od tego czasu wrócić do zdrowia, a także do gry w PSV. Minęło kilka miesięcy i holenderskie media zdiagnozowały: nasz golkiper ma obniżkę formy, bo boi się interweniować i w pamięci wciąż ma swój nieszczęśliwy wypadek na boisku.
- To absolutnie nie jest prawda. Nie boję się - zapewnia Tytoń, ale dziennikarze "Voetbal International" i tak mu nie wierzą.
Tytoń w pierwszych dziewięciu meczach ligowych puścił 12 bramek w 9 meczach. Taki bilans miał podobno skłonić trenera PSV do zastanowienia się na ściągnięciem z wypożyczenia innego bramkarza - Jeroena Zoeta.
PRZEMYSŁAW TYTOŃ BOI SIĘ bronić? Nasz bramkarz zaprzecza, ale Holendrzy wiedzą swoje
Przemysław Tytoń ma za sobą niezłe mecze w reprezentacji i znacznie gorsze występy na początku sezonu w holenderskiej Eredivisie. Zdaniem miejscowych mediów winą jego dyspozycji jest strach.