W środę 19 stycznia mieliśmy poznać nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Tak się ostatecznie nie stało, a z oficjalnego komunikatu PZPN nie wynika, kiedy możemy oczekiwać kolejnych informacji w sprawie następcy Paulo Sousy. Do niedawna wydawało się, że pewnym objęcia kadry jest Adam Nawałka, ale obecnie faworytem samego prezesa Cezarego Kuleszy ma być Andrij Szewczenko. Na zatrudnienia Ukraińca może nie być jednak stać polskiego związku, więc wcale nie jest wykluczone, że ostatecznie to były szkoleniowiec Górnika Zabrze czy Lecha Poznań ponownie zostanie selekcjonerem Biało-Czerwonych. Ten pomysł nie podoba się z kolei jednemu z byłych reprezentantów Polski, Radosławowi Kałużnemu, który w mocnych słowach ocenił kandydaturę Adama Nawałki w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Czarne chmury nad Paulo Sousą. Fatalne prognozy dla Portugalczyka, szykuje się rychłe zwolnienie?
Adam Nawałki blisko kadry. Nie wszyscy chcą go u sterów kadry
Nie brakuje głosów, że Adam Nawałka to jeden z lepszych wyborów, na jakie pozwolić sobie może PZPN, zwłaszcza w tak trudnej sytuacji. Nie wszyscy są jednak przekonani, że doświadczony w pracy z kadrą trener (pracował w niej w latach 2013-2018) będzie dla niej dobrym rozwiązaniem. – Nawałka, Nawałka. Czyli co? W blisko czterdziestomilionowym kraju jedynym godnym stołka selekcjonera jest człowiek, który swoje już przepracował z reprezentacją? Rozstając się z nią w gęstej atmosferze? – zastanawia się 41-krotny reprezentant Polski.
Jan Tomaszewski uratował z opresji Nawałkę! Wymachiwał ręką niczym szablą, niewiarygodna historia
– Argument, że Nawałka najlepiej zna naszych piłkarzy, jest nieśmiesznym żartem. Robert Lewandowski strzelał za kadencji każdego selekcjonera i wciąż będzie to robił – twierdzi Radosław Kałużny, choć faktem jest, że skuteczność Roberta Lewandowskiego różnie się rysowała pod wodzą różnych selekcjonerów. Radosław Kałużny oczekuje, że kadrę przejmie ktoś z nowym pomysłem na drużynę. – By było to naprawdę nowe otwarcie, emocjonujące dla nas, kibiców. Otwarcie z orkiestrą, a nie koncert pod tytułem "Ale to już było" – zaznacza Radosław Kałużny w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.