Łukasz Fabiański nie zagra już w reprezentacji Polski, w której skończył karierę w październiku 2021 roku. Przez piętnaście lat był jednym z filarów kadry, w której niemal nieustannie musiał toczyć walkę z m.in. Arturem Borucem i Wojciechem Szczęsnym. Zwłaszcza z tym drugim sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, a kibice dyskutowali o ich rywalizacji od zgrupowania do zgrupowania. Często kluczowe były sytuacje losowe, jak podczas Euro 2016. Ten turniej Fabiański rozpoczął jako rezerwowy, ale już po pierwszym meczu z Irlandią Północną (1:0) musiał zastąpić kontuzjowanego Szczęsnego. I zrobił to znakomicie, zostając jednym z bohaterów awansu do ćwierćfinału. Po latach najczęściej wspomina się jednak niezbyt udane konkursy rzutów karnych ze Szwajcarią i Portugalią. Sam Fabiański cofnął się do tych chwil i zdobył się na szczere wyznanie.
Serce się kraje po wyznaniu Fabiańskiego o Euro 2016
- To na pewno był duży powód do satysfakcji, dumy, bo udało się wyjść z grupy i zagrać w fazie pucharowej pierwszy raz w historii. Później oczywiście był niedosyt, bo byliśmy blisko zajścia jeszcze dalej w tych mistrzostwach Europy, bo decydowały o tym tylko karne, w których akurat ja niezbyt pomogłem drużynie - wrócił do Euro 2016 Fabiański w rozmowie z "igol.pl". Po chwili otworzył się jeszcze bardziej.
- Żałuję, że podszedłem do nich tak bardzo emocjonalnie, nie byłem przygotowany do tych karnych. Jeżeli miałbym na temat rzutów karnych wiedzę, jaką mam teraz, mogłoby to pójść w zupełnie innym kierunku - wyznał o serii jedenastek z Portugalią. Przypomnijmy, że Polska przegrała w niej 3:5, a Fabiański nie obronił żadnego karnego (podobnie jak we wcześniejszym meczu ze Szwajcarią, gdzie wykorzystaliśmy pudło Granita Xhaki). Z kolei Portugalia wygrała później w półfinale z Walią (2:0) i po dogrywce z Francją w finale.