Szczęsny był na wojnie

2009-11-24 3:00

- Na dzień dobry, już w pierwszej minucie, dostałem z łokcia, a potem ktoś "sprzedał" mi kopa w plecy. A sędzia nawet nie pomyślał, żeby odgwizdać faul - opowiada Wojciech Szczęsny (19 l.), który zadebiutował w Brentford w meczu (1:1) z Walsall.

Na wypożyczeniu w klubie League One (trzecia liga) bramkarz reprezentacji Polski spędzi miesiąc.

- Mecz w trzeciej lidze to prawdziwa wojna, ale ja właśnie tego potrzebowałem - podkreśla Polak. - Chcę jeszcze dostać parę razy pięścią w twarz i kilka kopów w plecy, żeby się tej angielskiej piłki nauczyć. Wymagają ode mnie, aby cały czas wyprowadzał piłkę nogą. Dostałem polecenie od trenera, że każdą piłkę mam kopać na pole karne rywali. Jak tak dalej pójdzie, to niebawem zostanę kopaczem, ale w futbolu amerykańskim. Tak jak Seba Janikowski - mówi.

Działacze Brentford są zadowoleni, że sprowadzili Polaka.

- Liczą, że dzięki mnie wzrośnie frekwencja, że stadion zapełni się Polakami - wyjaśnia. - Obok Brentford jest bowiem polska dzielnica. Polskich wątków nie brakuje, bo wcześniej w Brentford grał obrońca Ben Starosta, z którym byłem w kadrze Polski do lat 20. Na mój klub wszyscy mówią "Pszczoły", ale ja się uśmiecham, bo do mnie bardziej pasuje określenie... "Bączek" - śmieje się Szczęsny, który dziś stoczy kolejną wojnę - z Wycombe.

Najnowsze