"Kanonierzy" zlecieli z hukiem z fotela lidera Premier League (wyprzedziła ich Chelsea), choć akurat do polskiego bramkarza nie można mieć większych pretensji. Na Anfield Road beznadziejnie spisała się przede wszystkim defensywa Arsenalu, która do tej pory uchodziła za monolit.
Przeczytaj: Agnieszka Radwańska po zwycięstwie Polski ze Szwecją: To Alicja zagrała świetnie
Szczęsny, który przed tym meczem tracił w lidze gole średnio co 102 minuty (21 w 24 spotkaniach), w starciu z "The Reds" już w 20. minucie po raz czwarty wyciągał piłkę z siatki. A gdyby nie jego dobre interwencje, mogło być wtedy nawet 0:7! Bramki dla Liverpoolu strzelili Skrtel (2), Sterlinng (2) i Sturridge. Resztki honoru "Kanonierów" uratował z karnego Arteta.