Kiedy tylko Leo Beenhakker (67 l.) ogłosił, że czwartkowe popołudnie kadrowicze mają wolne, nasz bramkarz od razu złapał za telefon i poprosił Sarę, aby wyrwała go z Wronek choćby na parę godzin. Z Poznania, gdzie mieszka Mannei, do Wronek jest blisko, więc Sara bardzo szybko dotarła do ukochanego.
Do pierwszych, gorących pocałunków wczorajszego popołudnia doszło jeszcze we Wronkach, tuż przed hotelem Olympic, gdzie zakwaterowani są kadrowicze. Sara Mannei podjechała o 15.30 eleganckim BMW 5, autem wartym około 200 tysięcy złotych. Gdy tylko Artur zobaczył ukochaną, od razu obdarzył ją namiętnym buziakiem. Niestety, od nadmiaru emocji zapomniał o manierach dżentelmena i zamiast otworzyć drzwi Sarze, wskoczył od razu za kierownicę. Para natychmiast obrała kierunek na Poznań, gdzie spędzili razem całe popołudnie.
Wczorajsze sceny, które uwiecznił nasz fotoreporter, zadają kłam informacjom lansowanym przez niektóre szkockie tabloidy, jakoby związek Sary i Artura przechodził poważny kryzys. Romantyczna randka w Poznaniu to potwierdzenie, że między nimi wszystko jest w jak najlepszym porządku. Dla Boruca wczorajszy wieczór był ostatnim miłym akcentem przed dzisiejszym odlotem do Belfastu. Od dawna wiadomo, że kibice Irlandii Północnej chcą mu sprawić na stadionie piekło, zanosi się więc na to, że nasz bramkarz będzie tam przeżywał ciężkie chwile. Nic zatem dziwnego, że postanowił nabrać sił w przyjaznych mu ramionach