Były selekcjoner reprezentacji Polski przyznał, że nie oglądał telewizyjnego przekazu z losowania we Frankfurcie. Z zainteresowaniem słuchał więc raportu z tej ceremonii. - O kurde! - wyrwało mu się, gdy usłyszał o konfrontacji z Czechami. - Wciąż mam w pamięci nasze 0:1 z nimi podczas finałów EURO 2012, organizowanych przez Polskę i Ukrainę – mówi trener, który w 1982 doprowadził ówczesnych podopiecznych do trzeciego miejsca w świecie na hiszpańskim mundialu. Od wrocławskiej potyczki z 2012 jeszcze dwukrotnie potykaliśmy się z naszymi południowymi rywalami w grach towarzyskich: w 2015 wygraliśmy we Wrocławiu 3:1, by trzy lata później ulec im w Gdańsku 0:1. - Te rezultaty potwierdzają, że to bardzo niewygodny przeciwnik – dodaje Piechniczek.
Na Czechach jednak – jego zdaniem – kończą się „schody” dla Biało-Czerwonych. - Pozostali rywale są w zasięgu naszych możliwości. Albo inaczej: będziemy faworytami w starciu z nimi – uważa eksselekcjoner Biało-Czerwonych, gdy wymieniamy mu resztę drużyn w „polskiej” grupie. - Oczywiście trzeba uważać na Mołdawię. Bo choć reprezentacje krajów powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego nie są potęgami, zawsze gra się z nimi bardzo niewygodnie – utrzymuje Antoni Piechniczek.
Szczególnym dla niego przeciwnikiem jest reprezentacja Albanii (przez Michała Listkiewicza postrzegana jako „czarny koń”). W eliminacjach meksykańskiego mundialu napędziła sporo strachu jego podopiecznym, którzy w kraju z trudem uratowali remis 2:2. - Wyjazdowa wygrana w Tiranie otworzyła nam natomiast drogę do „zwycięskiego remisu” w Chorzowie z Belgią oraz do awansu na boiska turniejowe w Meksyku – wspomina nasz rozmówca.
- Dziś nie ma już „frajerów” w piłce. Albania, Mołdawia czy Wyspy Owcze to jednak rywale, z którymi na dziesięć spotkań powinniśmy wygrać osiem, jedno zremisować, czasem też może przydarzyć się wpadka. Mam nadzieję, że nie w tych eliminacjach – ocenia szanse Biało-Czerwonych Antoni Piechniczek. - Brak awansu Polaków do finałów EURO 2024 w takiej stawce byłby nieprawdopodobnym dyshonorem, skoro z grupy wychodzą dwie drużyny. A sprawa mistrzostwa grupy – ważna w kontekście rozstawień i losowań – rozstrzygnie się w rywalizacji z Czechami.