25-letni pomocnik już 3,5 roku temu ruszył z Górnika Zabrze na podbój Półwyspu Apenińskiego. Fiorentina zapłaciła za niego 4,5 mln euro, ale tak naprawdę... nigdy nie dała zawodnikowi szansy zaprezentowania pełni umiejętności. Pokazywał je tylko w szeregach Empoli, do którego był wypożyczony, i z którym najpierw awansował z Serie B, a potem zaliczył dobry sezon w elicie. Dobry na tyle, że latem zatrzymano go we Florencji, mimo zakusów ze strony toskańskiego sąsiada.
Żurkowskiemu jednak po raz kolejny nie udało się zdobyć zaufania sztabu szkoleniowego „Violi”. Zaliczył jesienią jedynie 30 minut w dwóch meczach ligowych, dokładając do tego 47 minut w Lidze Konferencji. Mimo to znalazł uznanie w oczach Czesława Michniewicza, który zabrał swego niegdysiejszego podopiecznego z młodzieżówki na mundial. Na katarskich boiskach nie dał mu jednak szansy pokazania się na murawie.
Wobec braku perspektyw wywalczenia miejsca w składzie Fiorentiny, reprezentant Polski z nadzieję przyjął porozumienie swego klubu ze Spezią w sprawie półrocznego wypożyczenia. Na miejscu zastał silną polską kolonię: Bartosza Drągowskiego, Arkadiusz Recę i Jakuba Kiwiora, którego – po transferze do Arsenalu - właśnie zmienia w szatni Przemysław Wiśniewski, pozyskany z Venezii. „Wiśnia” to zresztą dobry znajomy „Żurka” z czasów zabrzańskich.
To się nazywa niefart! Reprezentant Polski zmienił klub i... wypada z gry
Żurkowski zadebiutował już w szeregach nowej drużyny – w 18. serii gier zagrał 7 minut w meczu z Torino. W minioną niedzielę przesiedział na ławce spotkanie z Romą, a teraz... znów będzie musiał wykazać się cierpliwością. Trener Spezii, Luca Gotti, właśnie poinformował, że z powodu kontuzji Polak nie zagra przez trzy tygodnie! Oznacza to, że opuści mecze m.in. przeciwko reprezentacyjnym kolegom: Łukaszowi Skorupskiemu (27 stycznia przeciw Bolognie) i Piotrowi Zielińskiemu (5 lutego przeciw Napoli), a także przeciwko byłym partnerom z Empoli (11 lutego). Tym samym straci też parę okazji, by pokazać się w akcji Fernando Santosowi...