Pewnych rzeczy z pamięci po prostu nie da się wymazać. Tomasz Hajto w 2007 roku przeżył wielką traumę. Były piłkarz reprezentacji Polski, występujący wówczas w ŁKS-ie Łódź, podróżował ulicami miasta swoim Chryslerem 300C. Nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości i poruszał się naprzód jadąc 120 kilometrów na godzinę. Skończyło się tragedią. Na jedno z przejść dla pieszych wyszła 74-letnia Czesława C. Pojazd prowadzony przez Tomasza Hajtę nie miał szans wyhamować i trafił kobietę wyrzucając ją do góry. Spadła na przednią szybę auta i zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Choć minęły lata, a rodzina tragicznie zmarłej Czesławy D. wybaczyła piłkarzowi, to on sam gdy wraca wspomnieniami do feralnego dnia, pogrąża się w smutku.
Tomasz Hajto WYKORZYSTANY przez kobietę na strajku. Padło mocne hasło [ZDJĘCIE]
Swoje odczucia opowiedział Cezaremu Kowalskiemu. Ze współpracy panów powstała książka "Tomasz Hajto. Ostatnie rozdanie", stanowiąca niezwykle poruszające rozliczenie się byłego obrońcy z dotychczasowym życiem. Okazało się, że Tomasz Hajto po wypadku miał nawet myśli samobójcze. "Długo nie mogłem się po tym podnieść psychicznie - byłem zdruzgotany, nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Nie jestem człowiekiem ze skały, pękłem, nie mogłem się otrząsnąć. Przelatywały mi przez głowę różne myśli, również taka, żeby ze sobą skończyć..." - czytamy w jednym z fragmentów.
Tomasz Hajto zawalczy w klatce MMA? Stanowcza deklaracja
- Przyczyną wypadku było niezachowanie ostrożności i nieustąpienie pierwszeństwa pieszej - mówił niedługo po zdarzeniu rzecznik Komendanta Miejskiej Policji w Łodzi Mirosław Mocor. Choć śmierć Czesławy D. była ciosem dla całej rodziny, to jej syn wybaczył Hajcie. - Wybaczam panu Hajcie, bo to był wypadek, choć dla mnie wielka tragedia - stwierdził pan Sławomir na łamach portalu lodz.naszemiasto.pl.
Tomasz Hajto SIKAŁ na herb Borussii Dortmund!
Tomasz Hajto odmówił składania wyjaśnień, ale dobrowolnie poddał się karze. W momencie wypadku był trzeźwy. Byłemu piłkarzowi groziło nawet 8 lat odsiadki. Ostatecznie sąd wymierzył mu w 2008 roku karę 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Oprócz tego musiał zapłacić 7 tysięcy złotych i przez rok nie miał prawa kierować pojazdami.