"Super Express": - Czego spodziewa się pan po meczu w Gdańsku?
Werner Liczka: - To będzie bardzo dobry i interesujący sparing dla obu stron. Dla was cenny sprawdzian przed Portugalią, a dla nas przed derbami ze Słowacją. Typuję remis 1:1. Będzie walka, ale jednak każdy będzie miał świadomość, że to nie jest mecz z tych o wszystko.
- Na jakim etapie jest reprezentacja Czech: budowy czy przebudowy?
- To jest długofalowa przebudowa (śmiech). To już czwarty trener, który chce to zrobić. Aktualnie płacimy za błędy w wychowaniu zawodników w ostatnich latach. Skończyła się super generacja piłkarzy, którzy grali w topowych klubach. Mam nadzieję, że za kilka lat będzie lepiej. Ale może to być długi proces.
- Kim może się pochwalić wasza kadra?
- Mamy trzech niezłych bramkarzy, którzy grają w dobrych ligach i klubach. Tomas Koubek w Rennes, Tomas Vaclik w Sevilli i Jiri Pavlenka w Werderze. Dalej już tak dobrze nie ma, choć jest mocne trio z Bundesligi, jak Vladimir Darida (Hertha), Pavel Kaderabek (Hoffenheim) i Theodor Gebre Selassie (Werder). Przyszłość to Patrick Schick (Roma) czy Jakub Jankto (Sampdoria). Ostatnio nasza reprezentacja grała źle. Brakuje nam kreatywnych zawodników.
- Schick to nadzieja czeskiej piłki?
- Jest młody, ma potencjał, ale musi grać. To może być piłkarz europejskiej klasy. Nie jestem pewny, czy to był mądry ruch z jego strony, że przeszedł do Romy. To środkowy napastnik, a tam jego konkurentem jest Edin Dżeko.
- Kto w takim razie jest liderem zespołu?
- Takim... sztucznym jest Boris Dockal. Ostatnio zagrał dobrze, ale musi to powtórzyć w kolejnych spotkaniach. To dobry zawodnik, ale powinien pokazać coś więcej i udowodnić, że zasługuje, aby tak o nim mówić. A jeszcze tego nie zrobił.
- Od niedawna kadrę prowadzi Jaroslav Silhavy. Jak wypadł zespół pod jego wodzą?
- Pozytywnie. Wygrał ze Słowacją i bardzo dobrze zaprezentował się z Ukrainą. W moich oczach to był najlepszy występ drużyny narodowej w ostatnich pięciu-ośmiu latach.
- Jak pan ocenia reprezentację Polski trenera Jerzego Brzęczka?
- Życzę mu szczęścia i powodzenia. Obawiam się, że będzie miał podobny problem, jak czterej poprzedni selekcjonerzy w Czechach, którzy musieli sobie radzić po odejściu wyjątkowych graczy. W polskiej kadrze też będziecie musieli się z tym zmierzyć. Ponadto tym najlepszym trudno będzie utrzymać wysoki poziom w drużynie narodowej i klubie.
- Który zespół jest lepszy?
- W tym momencie jakość jest po stronie reprezentacji Polski. Jest świeży wiatr u was, ale także i u nas. Myślę, że trener Brzęczek ma trudniej. Mieliście dobre wyniki ostatnich latach, był m.in. udany występ na EURO. To ciężkie zadanie przebudowywać zespół w takim momencie. U nas jest odwrotnie. Trener Silhavy jest w lepszej sytuacji. Bo tak jak w ostatnich latach, to u nas już gorzej być nie może.
- W tym sezonie w Ekstraklasie skuteczny jest napastnik Wisły Kraków Zdenek Ondrasek, który znalazł się na liście rezerwowej reprezentacji Czech na mecz z Polską. Czy ma szansę zaistnieć w kadrze u nowego szkoleniowca?
- Liga polska jest w Czechach niedoceniana, a Ondrasek nie jest u nas znanym graczem. Wiem, że selekcjoner go oglądał, ale na razie postawił na innych.
- Co teraz pan porabia?
- Pracuję w federacji. Jestem odpowiedzialny za wychowanie profesjonalnych trenerów. Mieliśmy konferencję w Ołomuńcu i Pradze. Jestem zadowolony. Miałem okazję spotkać się tam ze Zdenkiem Zemanem, naszym trenerem, znanym z pracy we Włoszech.