Mateusz Bąk o katakliźmie na Maderze: Uciekłem przed żywiołem

2010-02-24 4:00

Kiedy Mateusz Bąk (27 l.) przenosił się z Lechii Gdańsk do Maritimo Funchal z portugalskiej wyspy Madera, wydawało mu się, że trafił do raju na ziemi. Nie spodziewał się, że przeżyje tam piekło.

Ogromna nawałnica spustoszyła tę małą wysepkę na Oceanie Atlantyckim, powódź i lawiny błotne zabiły ponad 40 osób. - Miasto Funchal, w którym mieszkam, zostało niemal w całości spustoszone - opowiada "Super Expressowi" Mateusz Bąk. - Na szczęście ja mieszkam na nowym osiedlu, w wysokim bloku, więc mnie powódź nie dosięgła. Ale całe centrum miasta jest zalane. Wszędzie pełno szlamu, a w tunelach płyną rwące potoki. Mieszkańcy zostali bez domów i samochodów, które nawałnica wciągnęła do morza.

Przeczytaj koniecznie: Powódź na Maderze - dziesiątki ofiar i wielki chaos (ZDJĘCIA, WIDEO!)

Skutki klęski żywiołowej polski bramkarz odczuł na własnej skórze. Powódź przerwała bowiem jeden z treningów Maritimo.

- Woda przerwała zapory. W ciągu 10-15 minut było jej po kolana! Zobaczyłem, że jakiś człowiek próbuje uciekać z parkingu dostawczym samochodem. Rzuciłem się do swojego auta i pojechałem za nim. Za mną koledzy z drużyny. Jechałem ulicą, a właściwie rwącym potokiem niosącym wielkie kamienie. Na szczęście żaden mnie nie uderzył. Jechałem przed siebie, ale nic nie widziałem, bo z nieba lała się ściana wody. To było coś przerażającego - nadal przeżywa kataklizm Bąk.


Obchodzący dzisiaj 27. urodziny polski bramkarz dojechał szczęśliwie do domu i... na razie się z niego nie rusza. Nawałnica zalała bowiem boiska treningowe Maritimo. - Raz tylko trenowaliśmy na płycie stadionu, który na szczęście ocalał. Nie wiadomo jednak, co z najbliższymi meczami, bo będziemy mieli żałobę narodową. Raz już przeżyłem powódź, kilkanaście lat temu w Gdańsku. Ale tu jest prawdziwy dramat. Ciągle odbieram SMS-y z Polski z pytaniami, czy jestem cały. Ja na szczęście tak, bo mam tylko zniszczone przez błoto buty i klubowy dres. Ale zginęły dziesiątki osób - podkreśla Bąk.

Mimo dramatycznych przeżyć na Maderze Bąk nie żałuje, że przeniósł się do klubu z Funchal.

- Wyspa bardzo mi się podoba, sporo już zwiedziłem. Cały czas uczę się portugalskiego. Poziom gry tutaj jest o wiele wyższy niż w Polsce. Zajmujemy 7. miejsce w portugalskiej ekstraklasie. Mam trzy miesiące na przekonanie do siebie trenera. Jeśli się nie uda, na pewno nie będę wam wciskał kitu, że trener się na mnie uwziął. Zrobię wszystko, by podpisali ze mną długoterminowy kontrakt - kończy Bąk.

Najnowsze