Kibice reprezentacji Polski pasjonują się nadchodzącymi meczami podopiecznych Paulo Sousy. Tymczasem w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej doszło w piątek do rutynowej kontroli, która miała na celu sprawdzenie budynku pod kątem podsłuchów. Niezależna firma przeprowadziła audyt, którego wyniki są szokujące. „Super Express" dotarł do informacji, jakie ustalono w związku z piątkowym badaniem. Siedziba PZPN okazała się być na podsłuchu, a konkretnym miejscem był gabinet samego prezesa, Cezarego Kuleszy!
NIE PRZEGAP: Wiemy, jak wyglądała pluskwa zamontowana w gabinecie prezesa PZPN! Tym podsłuchiwali Cezarego Kuleszę [ZDJĘCIA]
Cezary Kulesza nie może czuć się bezpieczny we własnym gabinecie! Swojego urzędu nie piastuje nawet przez dwa miesiące
Nikt nie wpadłby na szukanie podsłuchu w tym miejscu
Pluskwę odkryto w... obudowie grzejnika znajdującego się w gabinecie prezesa. W momencie wykrycia tego urządzenia, podsłuch był sprawny i aktywny. Nie udało się ustalić, kto był odbiorcą sygnału. PZPN natychmiast zabezpieczył dowody, którymi były m.in. nagrania z monitoringu i ślady biologiczne. Zawiadomione zostały organy ścigania, a w samym związku da się odczuć niepewność. Szokujące odkrycie wpłynęło na niepokój większości działaczy.
Cześć i chwała bohaterom! PZPN uroczyście ugości żołnierzy Armii Krajowej
Znalezienie jednego podsłuchu wywoła lawinę kontroli. Prawdopodobnie cały budynek zostanie gruntownie przeszukany, a celem może stać się także samochód prezesa. Pluskwa w grzejniku może okazać się jedną z wielu, choć to wykażą dalsze poszukiwania. Zastanawiające jest to, kto mógł zamontować podsłuch w gabinecie Kuleszy. 59-latek objął stanowisko 18 sierpnia tego roku, a zmiana ta spowodowała spore rotacje w organizacji. Ze związku odeszło wielu działaczy pracujących tam w poprzednich latach, a ich etaty zajmują nowi pracownicy. Odbiorca sygnału z pluskwy jest nieznany, być może śledztwo wyjaśni, kto stoi za całą tą akcją.