Już na wstępie swej selekcjonerskiej kadencji Michał Probierz musi się zmierzyć z poważnym kłopotem – mowa o nieobecności Roberta Lewandowskiego. Kontuzja odniesiona przez kapitana Biało-Czerwonych w meczu Ligi Mistrzów z FC Porto okazała się na tyle poważna, że eliminuje go z gry na co najmniej dwa tygodnie. W tej sytuacji nowy opiekun reprezentacji musi trafnie wytypować następcę „Lewego” na szpicy polskiego ataku.
Mocny sygnał – nie po raz pierwszy w ostatnich dniach – dał selekcjonerowi Kamil Świderski. Grający za oceanem napastnik minionej nocy trafił do siatki Chicago Fire, pieczętując wygraną swej drużyny 2:0. Nasz snajper w 58 minucie pewnie wykorzystał „jedenastkę” i w 76 minucie mógł usiąść na ławce z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
To już 12. bramka „Świdra” w bieżącym sezonie MLS (rozegrał 29 spotkań). W październiku nie ma na niego mocnych: strzelał gole w każdym z trzech spotkań ligowych swej drużyny (poza Fire, „kaleczył” także ekipy New England Revolution i – dwukrotnie – Toronto FC). Cztery z owych październikowych trafień do skutecznie wyegzekwowane rzuty karne: to też ważna wiadomość, bo do tej pory w reprezentacji to Lewandowski był wykonawcą „jedenastek”.