Nawet po niepowołaniu go na EURO twierdził, że nigdy nie pogniewa się na reprezentację. Ale wygląda na to, że czara goryczy się przelała, bowiem chociaż robi wszystko, żeby przekonać do siebie Beenhakkera, to mu się to nie udaje.
- Do niedzieli podejmę decyzję, czy rezygnuję z występów w reprezentacji - zdradza "Super Expressowi" Wichniarek (31 l.).
"Król Artur" uważa, że decyzje o niepowoływaniu go do reprezentacji są niesłuszne.
- I to nie dlatego, że w trzech meczach tego sezonu strzeliłem 4 gole i Niemcy wybrali mnie na piłkarza miesiąca w Bundeslidze. Ale już od długiego czasu gram na tyle dobrze, że powinienem dostać więcej szans niż 45 minut w drużynie narodowej - argumentuje.
W tym sezonie Artur gra dobrze i skutecznie (być może również z powodu pewnej przemiany wewnętrznej, jaka zaszła w nim po śmierci matki). Jego klasę dostrzegają Niemcy, ale nie zauważa Beenhakker, który ani sam go nie oglądał w akcji, ani nie wysłał nikogo ze swego sztabu (nawet gdy Wichniarek grał "za miedzą" - w Berlinie).
- Nie będę się wypowiadał, czy jest to profesjonalne podejście selekcjonera czy nie - ucina ten wątek "Wichniar".
Wichniarek podkreśla, że ewentualna rezygnacja z kadry będzie jego suwerenną decyzją.
- Nie podpowiada mi ani mój menedżer Andrzej Grajewski, ani nikt inny - zastrzega się.