Włodzimierz Lubański przed meczem Polska - Korea: Kocioł Czarownic poniesie Polaków [ZDJĘCIA]

2018-03-27 5:30

Po dziewięciu latach przerwy na Stadion Śląski wraca piłkarska reprezentacja Polski. Podopieczni Adama Nawałki w Chorzowie zmierzą się w towarzyskim meczu z Koreą Południową. Na śląskim gigancie swoje największe triumfy w kadrze i w Górniku Zabrze święcił Włodzimierz Lubański (72 l.). Tam też w meczu z Anglią w 1973 r. doznał poważnej kontuzji, która wyhamowała wspaniale zapowiadającą się karierę.

"Super Express": - Słysząc Stadion Śląski, pierwszą myślą, jaka się panu nasuwa, jest ta o kontuzji z meczu z Anglią?
Włodzimierz Lubański:
- Absolutnie! Przeżyłem na tym obiekcie tak wiele wzruszeń, strzeliłem tak dużo bramek, że zawsze występy w Chorzowie wspominam z wielkim sentymentem. Dlatego jestem ogromnie szczęśliwy, że reprezentacja wraca na Śląsk. A kontuzja? Wypadki przy pracy się zdarzają. Widocznie tak musiało być...

- Stary Stadion Śląski Biało-Czerwoni zamknęli porażką ze Słowacją (0:1) w 2009 r. Jest szansa, że zmodernizowany obiekt kadra Nawałki otworzy zwycięstwem?
- W piłce ferowanie wyroków przed meczem jest bez sensu, ale liczę na to, że pokonamy Koreę. Tym bardziej że ten chorzowski "Kocioł Czarownic", jak nazywali nasz stadion rywale, znów ożyje. Mimo że po remoncie zamiast 100 tys. widzów jak za moich czasów, na trybunach zasiądzie 55 tys., to jestem pewien, że atmosfera będzie niesamowita!

- A po porażce z Nigerią nie martwi pana forma drużyny?
- Większość zawodników zagrała na swoim normalnym poziomie. Niepokoi mnie Grzegorz Krychowiak. Widać, że nie jest w formie, że brak mu ogrania. To nie jest ten Krychowiak, którego znamy.

- Krychowiak zawiódł, a kto przeciwko Nigerii był najlepszy?
- Zdecydowanie Rafał Kurzawa. Skrzydłowy Górnika był najbardziej konkretny w swoich poczynaniach. Dobre, mierzone podania, świetne stałe fragmenty gry. Ufam w wybory Adama Nawałki, ale Kurzawa to jest to!

- Na początku meczu z Nigerią Kurzawa świetnie zagrał do Roberta Lewandowskiego, który trafił w słupek. Pan wykorzystałby to podanie?
- To była bardzo trudna, odchodząca od bramki piłka. Robertowi zabrakło 10 centymetrów, żeby trafić do siatki. Myślę, że gdybym dostał taką samą piłkę, to też bym nie trafił.

Zobacz również: Polska - Korea Południowa: Historia Stadionu Śląskiego

Najnowsze