To było smutne pożegnanie stadionu, na którym Polacy ogrywali takie potęgi, jak: ZSRR, Anglia, Holandia, Włochy czy Portugalia (to właśnie po wygranej 2:0 z Anglią w 1973 r. brytyjskie media nadały obiektowi przydomek "Kocioł Czarownic"). Biało-Czerwoni już wcześniej stracili szansę na awans do MŚ 2010, a w ostatnim meczu eliminacji na oczach zaledwie 4 tys. kibiców w kiepskim stylu ulegli Słowacji 0:1. W październiku 2009 r. wokół kadry panowała fatalna atmosfera.
- Pamiętam tamten mecz, niestety, kończyliśmy go w kiepskich nastrojach - powiedział Robert Lewandowski, który zmienił wtedy Ireneusza Jelenia w 68. minucie. - Fajnie będzie tam wrócić, bardzo cieszę się na myśl o ponownej grze na tym legendarnym stadionie. Nie wiem, ile dostanę minut, ale zagram na pewno - zapewnia kapitan reprezentacji.
Adam Nawałka w trzecim kolejnym spotkaniu przetestował grę w ustawieniu 3-4-3 i bilans kadry nie napawa optymizmem (dwie porażki, jeden bezbramkowy remis, zero strzelonych bramek). - O ile w defensywie wygląda to dobrze i w meczu z Nigerią zrealizowaliśmy swój plan, o tyle z przodu jest wiele do poprawy. Brakowało nam podejścia z drugiej linii, staliśmy za daleko. Brak bramek na pewno martwi, ale pocieszam się tym, że z Nigerią przynajmniej stworzyliśmy sobie jakieś sytuacje, bo w meczach z Urugwajem i Meksykiem praktycznie ich nie mieliśmy - powiedział "Lewy", który mimo niekorzystnego wyniku z Nigerią pozostaje optymistą przed wtorkowym spotkaniem z Koreą Południową. - W naszej grze było wiele niedociągnięć, ale na szczęście za chwilę gramy kolejny mecz. Liczę, że odbijemy sobie tamto niepowodzenie - podsumowuje.
Zobacz również: Robert Lewandowski chce zrobić wszystko, byle przejść do Realu Madryt