„Super Express”: - Kiedy za jakiś czas spojrzy pan wstecz na niemiecki turniej, co panu pierwsze przyjdzie do głowy?
Zdzisław Kręcina: - Różnorodność gry i sposobów finalizacji ofensywy. Dużo nowych schematów rozgrywania akcji; wiele dotychczasowych uległo zatarciu. I do tego wielka wymienność funkcji zawodników, ich uniwersalność.
- A w naszej ekipie zobaczył pan coś, co można określić „Probierzowym piętnem”?
- Było nim samo nastawienie naszych piłkarzy do turnieju. Ambicja, zaangażowanie, wiara w siebie… To była miła odmiana po wcześniejszej gehennie, jakiej doświadczali polscy kibice, oglądając mecze Biało-Czerwonych.
- W Katarze, a potem w eliminacjach za Fernando Santosa, tego pan nie widział?
- Nie widziałem. I nie widziałem też tej uniwersalności, o której mówiłem wcześniej. A w Niemczech ona była, również u nas. Lepiej oglądało się Polaków na EURO, niż na ostatnim mundialu.
- Michał Probierz zostaje na dłużej. Dobra decyzja prezesa Kuleszy?
- Widzę szansę rozwoju tej drużyny pod przewodnictwem obecnego selekcjonera. Jeżeli w meczu z wicemistrzem świata tracisz jednego gola, i to z rzutu karnego, to jest to nie najgorsza wizytówka trenera i zespołu.
- Ale z Austrią straciliśmy trzy!
- To prawda. Ktoś puścił chłopa środkiem, ktoś nie przypilnował innego przy „główce”… Błędy indywidualne są częścią piłki. Ale łatwiej je wyeliminować niż błędy taktyczne. Tym bardziej, że straty goli na 1:2 i 1:3 wynikały z faktu, że to my byliśmy „napaleni” na strzelanie bramek. I nadzialiśmy się na kontry.
- Nie ma pan wrażenia, że Michał Probierz tego meczu z Austriakami trochę się wystraszył? Że posłał w bój za bardzo defensywny skład?
- Myślę, że akurat wspomnień z tego spotkania nie będzie chciał specjalnie długo przechowywać. Ale trochę do myślenia ten mecz powinien mu dać: chodzi mi i o skład, i o taktykę. Patrząc na wcześniejszą grę z Holendrami, błędem było zatrzymanie na ławce Kacpra Urbańskiego. To jest piłkarz na te nowe czasy, jakie mamy.
- Mecz z Holandią – choć przegrany – pokazał, że jest w polskiej reprezentacji „życie bez Lewandowskiego”.
- „Lewy” wciąż jest świetnym piłkarzem, ale już nie ma takiego wpływu na naszą grę jak kiedyś. Zawsze będę o nim mówić z wielkim rozrzewnieniem, ale myślę, że już powoli zmierza w stronę... byłych reprezentantów. On się nie zestarzeje tak jak Cristiano Ronaldo, bo to dwa różne fizyczne i psychiczne charaktery. Portugalczyka – moim zdaniem – stać jeszcze co najmniej na dwa lata gry na najwyższym poziomie i wcale nie straci w tym czasie na jakości.
- „Zmierza w stronę byłych reprezentantów” - ładnie powiedziane… Na koniec z innej beczki: myśli pan, że takie EURO w naszym wykonaniu będzie atutem Cezarego Kuleszy w kampanii wyborczej na kolejną kadencję?
- Myślę, że Cezary Kulesza ten wyścig po prezesurę wygra. Na EURO obyło się bez afer, zamieszania. A że odpadliśmy szybko? To się naszym piłkarzom w wielkich turniejach zdarzało wielokrotnie. Zresztą do kampanii jest jeszcze trochę czasu; kilka spotkań Biało-Czerwoni rozegrają, parę być może nawet wygrają...