Żegnaj, Stasiu! Stanisław Terlecki - wspomnienie [GALERIA]

2017-12-29 6:00

Na boisku jak magnes przyciągał piłkę, a w życiu - problemy. W trakcie kariery żył jak król, w ostatnich latach był schorowany, uzależniony od alkoholu i samotny. Odszedł Stanisław Terlecki, wybitny piłkarz, były gracz m.in. reprezentacji, Legii, ŁKS i New York Cosmos. Miał 62 lata.

Urodził się w Warszawie, tam zaczynał przygodę z piłką, ale potem spędzał życie głównie w Łodzi (jest legendą ŁKS-u) i USA. Zwiedził kawał Ameryki, grał m.in. w New York Cosmos, gdzie spotkał m.in. Pelego, Beckenbauera i Neeskensa. - Jestem warszawiakiem, ale przywiezionym z kapustą na targ. Mama nie chciała rodzić mnie w powiatowym szpitalu, więc pojechała do Warszawy - wspominał po latach, w swoim stylu.

Był doskonałym dryblerem, lewą nogą mógłby wiązać krawaty. Potrafił jednak nie tylko grać, ale też pięknie mówić. Dobrze też pisał i opowiadał o karierze. Swego czasu tworzył felietony dla "Super Expressu". Dyżurny dziennikarz działu sportowego raz w tygodniu telefonicznie odbierał od niego tekst, co było wyjątkowym przeżyciem, bo oprócz samego felietonu pan Stasiu częstował garścią anegdot. Słuchało się go doskonale.

I na boisku, i w życiu nie dał sobie w kaszę dmuchać. Brał udział w słynnej aferze na Okęciu, kiedy wraz ze Zbigniewem Bońkiem i Władysławem Żmudą stanął w obronie Józefa Młynarczyka, który według świadków miał być pijany tuż przed wylotem na mecz eliminacji MŚ z Maltą. Został za to (wraz z pozostałą trójką) wyrzucony z kadry.

"Jak się ma ojca lwowiaka, a matkę Kaszubkę, to z takiego związku nie mógł urodzić się pierdoła, ktoś, kto nie poradzi sobie w życiu. Już prędzej takie ziółko jak ja" - pisał Terlecki w swojej autobiografii "Pele, Boniek i ja".

Gdyby zrobił karierę na miarę talentu, byłby dziś stawiany w gronie największych legend polskiej piłki. Nigdy nie pojechał jednak na wielki turniej (miał być w kadrze na MŚ 1978, ale doznał poważnej kontuzji), nie zagrał w czołowym europejskim klubie.

Skończył studia, był historykiem. Wśród piłkarzy był wyjątkiem - wykształcony, obyty, inteligentny. W ostatnich latach niestety mocno się pogubił. Stracił pieniądze, żył w fatalnych warunkach (najpierw w Pruszkowie, potem w Łodzi), pił, był częstym gościem szpitali psychiatrycznych. Pokłócił się też z synem Maćkiem.

- Lubię pić - mówił "Super Expressowi". - Jeśli ktoś nie może wyobrazić sobie dnia bez alkoholu, to jak go można nazwać? Alkoholikiem. Jestem uzależniony. Moje zachowanie to efekt i alkoholu, i przyjmowania leków. Nieraz faszerowałem się lekarstwami, żeby zapomnieć o wszystkich problemach.

Zostawił czworo dzieci - Tomasza, Maćka, Stanisława juniora i Annę. Stasiu, będzie nam ciebie brakować!

Zobacz także: Stanisław Terlecki nie żyje. Miał 62 lata

Najnowsze