Przypomnijmy, że do całej sytuacji doszło w nocy z poniedziałku na wtorek. Będący pod wpływem alkoholu Żewłakow prowadził samochód. Około godziny 1 w nocy były reprezentant Polski spowodował kolizję, wjeżdżając w stojący na czerwonym świetle autobus. 44-latek w wydychanym powietrzu miał 1,4 promila, co naturalnie poskutkowało odebraniem mu prawa jazdy. Następnego dnia Żewłakow wydał oświadczenie, w którym w mocnych słowach odniósł się do swojego występku.
Były reprezentacyjny stoper oddał się także do dyspozycji zarządu Motoru Lublin, a więc klubu, w którym od listopada pełni funkcję dyrektora sportowego. Jak się okazuje, włodarze drugoligowca postanowili, że Żewłakow pozostanie na stanowisku. - Michał popełnił błąd i teraz rozgrywa swój najważniejszy mecz w życiu. My w tym trudnym dla niego momencie jesteśmy z nim. Każdemu się należy druga szansa i on ją dostanie – powiedziała w rozmowie z Gazetą Wyborczą Marta Daniewska, pełniąca obowiązki prezesa Motoru.
Wciąż nie wiadomo jednak, czy 44-latek wciąż będzie pracował w Canal+. Póki co żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły. „Nie możemy podjąć żadnych decyzji zanim nie zapoznamy się z wszystkimi szczegółami i nie potwierdzimy ich w oficjalnych źródłach. Wszyscy potrzebujemy teraz czasu” – poinformował za pomocą Twittera szef redakcji sportowej stacji, Michał Kołodziejczyk.