– Intensywność tego turnieju jest o wiele mniejsza, nie będzie tak męczący jak choćby osiem lat temu, kiedy było od rozegrania 13 meczów – przypomina atakujący kadry Łukasz Kaczmarek. – Tutaj maksymalnie można zagrać siedem. Na każde spotkanie można więc się dobrze zregenerować, stuprocentowo odpocząć i być gotowym. System jest taki, że po fazie grupowej każdy mecz jest o życie, przegrywasz i jedziesz do domu. To na pewno co innego, podchodzimy w stu procentach zmotywowani.
Siatkarze grają z Meksykiem, a Grbić ma z nim na pieńku, niemiłe wspomnienia
Polacy jako gospodarze (podobnie jak Słoweńcy) mają zapewniony numer 1 lub 2 w rozstawieniu w drabince fazy pucharowej, co jest rozwiązaniem promującym organizatorów, ale w gruncie rzeczy pozasportowym i wzbudzającym zrozumiałe emocje w szeregach innych ekip. To oznacza, że w 1/8 finału Biało-Czerwoni trafią na ekipy numer 15 lub 16, a zatem dwie z najsłabszym bilansem z rundy zasadniczej, awansujące z trzecich miejsc w swoich grupach. Oczywiście to wskazuje, że mecz powinien być łatwiejszy, a schody zaczną się potem.
Wiadomo ile mogą zarobić medaliści mistrzostw świata! Kwota nie zwala z nóg, mamy porównanie
– Nie jestem od komentowania zasad rozstawienia, my zajmujemy się grą – ucina Kaczmarek. – W fazie pucharowej trafimy na któryś z trzecich zespołów z innej grupy jako rozstawieni z numerem 1 lub 2. Od startu fazy pucharowej do finału są tylko cztery mecze i trzeba dać z siebie wszystko.
Nie ma jeszcze oficjalnego terminarza, bo trwa faza grupowa, ale jest praktycznie przesądzone, że po awansie do 1/8 finału Polacy zagrają spotkanie tego etapu 4 września w Gliwicach, a w przypadku zwycięstwa na ćwierćfinał wybiorą się do tej samej gliwickiej hali 8 września. A zatem między ostatnim meczem w grupie z USA (30 sierpnia), a pierwszym z przeciwnikiem z teoretycznie wyższej półki w 1/4 finału będzie aż 9 dni przerwy.
Grbić zachwycony! Ale użył słów na opis gry siatkarzy: „Symfonia!”
– Nie spodziewam się, by nastąpiło jakieś rozluźnienie między fazą grupową a ćwierćfinałem, w którym można trafić na mocniejszego przeciwnika. Przecież równie dobrze może się okazać, że w 1/8 zagramy na przykład z Kubą, która mocno postawiła się Brazylii, więc nie można podchodzić do tego na zasadzie, że w tej rundzie na pewno będzie dużo łatwiejszy przeciwnik. Zresztą nikogo z nas nie trzeba dodatkowo motywować, bez względu na to czy rywalem będzie Meksyk, czy USA, czy jakakolwiek inna reprezentacja. My dajemy z siebie maksa, chcemy wygrać każde spotkanie – zapewnia Kaczmarek, który jak pozostali koledzy z kadry jest pod wrażeniem atmosfery Spodka.
– Miałem okazję zagrać w mistrzostwach Europy 2017 i 2021, obie te imprezy były w naszym kraju. Teraz trzeci raz gram w Polsce w dużych zawodach, więc atmosfera i kibice są niesamowici. To, co ma miejsce w Spodku, to aż ciarki przechodzą, coś niesamowitego. To nasz wielki atut i wsparcie – przekonuje.
Kuba Kochanowski pełen optymizmu po bułgarskiej demolce: Możemy zrobić w MŚ fajne rzeczy
Ćwierćfinał z Francją?... To tylko symulacja
Na twitterowym koncie PZPS pojawiła się symulacja jak wyglądałoby rozstawienie drużyn, gdyby dzisiaj wyłaniano najlepszą szesnastkę zespołów w MŚ. Polska ma w niej numer 2 (jest niżej od Słowenii, bo zajmuje w tej chwili 2. lokatę w swojej grupie, a to miejsce jest pierwszym kryterium). Gdyby tak było, zagralibyśmy w 1/8 finału z Niemcami prowadzonymi przez Michała Winiarskiego, a w ćwierćfinale z lepszym z pary Tunezja – Francja. Ćwierćfinał z Francją? Przypominałyby się najgorsze olimpijskie koszmary, dobrze więc, że to tylko zabawa...