Siatkówka, reprezentacja, Zaksa, Perugia, Nikola Grbić, Kamil Semeniuk, Łukasz Kaczmarek

i

Autor: FIVB, CEV Nikola Grbić, Kamil Semeniuk (z prawej) i Łukasz Kaczmarek

Rozmowa Super Expressu

Nikola Grbić mówi „SE” o zmaganiach Zaksy z Perugią i problemie Kamila Semeniuka. Jasna diagnoza, ale i powiew optymizmu

2023-03-31 16:00

Prowadził jako trener i Zaksę, i Perugię, a na parkiecie w tegorocznym półfinale Ligi Mistrzów znalazł się spory zastęp kadrowiczów. Nic dziwnego, że selekcjoner reprezentacji Polski siatkarzy Nikola Grbić ze szczególnym zainteresowaniem obserwował wydarzenia na boisku w Kędzierzynie, gdzie gospodarze odprawili przyjezdnych 3:1 w pierwszym starciu o finał. – Ligę włoską wciąż uważam za mocniejszą niż polską – mówi jednak Serb w rozmowie z „Super Expressem”.

„Super Express”: – Kto był pana przedmeczowym faworytem w konfrontacji Zaksa – Perugia?

Nikola Grbić: – Nie patrzyłem w ten sposób, nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań poza tym, że będzie to świetne spotkanie. Wynik takiego starcia naprawdę niezwykle trudno przewidzieć. Sprawa była otwarta i uważam, że tak samo jest przed rewanżem. Oba kluby mają wielu siatkarzy niezwykle doświadczonych na tak wysokim poziomie. I nawet jeśli komuś raz nie pójdzie, to kiedy nadchodzą kluczowe spotkania, potrafi wznieść się znowu na wyżyny.

Włoska prasa bezlitosna po tym jak Zaksa postawiła Perugię pod ścianą. „Europejski wrak”

– W ostatnim czasie Perugia spuściła nieco z tonu i nie dotyczy to tylko pierwszego spotkania z Zaksą. Co się stało?

– Uważam, że to normalna rzecz. Nie da się rozegrać całego sezonu na takim poziomie, jaki prezentowała w jego pierwszej części, kiedy wygrywała wszystko. Drugi aspekt jest taki, że im dłużej trwają rozgrywki ligowe, tym więcej drużyn potrafi ustabilizować grę, pozbyć się mankamentów, poprawić sportowo, lepiej przygotować na kolejne wyzwania. Pokazał to Puchar Włoch, w którym Perugia odpadła w półfinale. Inni zdążyli już na nią przyszykować odpowiednią formę. Niemniej, wciąż sądzę, że siatkarze Perugii prezentują taką klasę, iż mają wszelkie szanse powrócić do wybitnej dyspozycji.

Łukasz Kaczmarek na gorąco po zwycięstwie ZAKSY! Reprezentant Polski podchodzi z respektem do rewanżu, szczera wypowiedź

– I nie zagrają drugi raz tak nieskutecznie jak w Kędzierzynie?

– Jak mówiłem, wszystko jest otwarte i możliwe. Pamiętam jak rok temu, gdy pracowałem w Perugii, w pierwszym meczu półfinału Ligi Mistrzów przegraliśmy u siebie z Trentino 2:3. Wiedziałem, że jesteśmy w stanie odwrócić losy rywalizacji i powalczyć o awans w rewanżu w ich hali. I tak się stało, tyle że, po zwycięstwie w tie-breaku, ulegliśmy zaledwie 15:17 w złotym secie. To była naprawdę minimalna porażka, jaką trzeba brać pod uwagę w walce tak wyrównanych zespołów. Nie patrząc jednak na Perugię, skupiłbym się raczej na tym, co Zaksa jest w stanie pokazać w rewanżowym meczu. Kędzierzynianie są w komfortowym położeniu, mogą przegrać 0:3, czy 1:3 i nadal będą mogli przeważyć w dodatkowej partii.

– Obecna Zaksa przypomina panu tę sprzed roku czy dwóch, gdy był pan jej trenerem i kiedy wygrywała Ligę Mistrzów?

– Podobieństwo jest takie, że siatkarze z Kędzierzyna, tak jak wtedy, umieją zagrać najlepiej, kiedy tego wymaga sytuacja i gdy stawka robi się bardzo wysoka. To stanowi o jakości graczy. I czegoś takiego nie osiąga się z dnia na dzień. To nie tak, że kupisz sobie sześciu mocnych zawodników i pyk, już masz superteam. O nie. Do stworzenia takiej chemii, jaka jest w tym klubie, potrzeba długiego procesu. W Zaksie budowano to mozolnie rok po roku, aż stworzono rodzaj mentalności będący obecnie jej znakiem firmowym.

W taki sposób Wilfredo Leon wypowiedział się o grze w reprezentacji Polski. Po tej deklaracji nie ma już cienia wątpliwości

– Jej elementem jest także to, że Zaksa zdobywa kolejne wielkie laury z różnymi trenerami? A przecież nie zawsze zmiany na trenerskim stołku działają pozytywnie na zespoły.

– Przede wszystkim moi następcy w Zaksie, Gheorghe Cretu i Tuomas Sammelvuo, to doskonali szkoleniowcy. A dalej to jest już tak jak z dobrymi pilotami. Jeśli dostają porządną maszynę do latania, to sterują nią bezproblemowo. Możemy się różnić w detalach naszej pracy, ale finalnie liczy się atmosfera, poziom sportowy i podejście mentalne. W Zaksie dochodzi do tego pewna tradycja wygrywania, umiejętność walki o najwyższe trofea. A także to, że siatkarz, który w innym klubie nie błyszczy, tutaj może wznieść się na nadspodziewanie wysoki poziom. Z punktu widzenia trenera, moja robota w Zaksie, w takim otoczeniu i z takimi współpracownikami, była niesamowicie komfortowa.

– My już z dużym przekonaniem mówimy o polskim finale Ligi Mistrzów w tym roku.

– Spokojnie, spokojnie... Nie idźcie tą drogą. OK, zgadzam się, że Jastrzębie jest na pewno bardzo blisko, a w każdym razie bliżej niż Zaksa. I pozostańmy przy tym.

Jastrzębski Węgiel niebawem może świętować. Tomasz Fornal po pokonaniu Halkbanku: Takie mecze gra się parę razy w życiu [SKRÓT MECZU]

– Skoro już jednak rozmawiamy o możliwości historycznego awansu dwóch polskich klubów do finału Champions League, to powraca przy okazji dyskusja o tym, czy liga włoska jest nadal najsilniejsza na świecie.

– Jak wciąż tak uważam. Nie patrzę przez pryzmat wyników Ligi Mistrzów. Oczywiście, w tym roku na etapie półfinału jest więcej polskich niż włoskich klubów. Jednak sądzę, że o sile Serie A stanowi co innego, a mianowicie różnica między drużyną najsilniejszą a najsłabszą. W Polsce dwa, trzy najsłabsze zespoły PlusLigi nie są mocne, z całym szacunkiem dla nich. W każdym razie słabsze niż najniżej klasyfikowane drużyny ligi włoskiej. To jest dla mnie kluczowy wyznacznik.

– Wyobraża pan sobie, a może dobrze wie z doświadczenia, co w tygodniu poprzedzającym rewanż z Zaksą będzie chodzić po głowie prezesa Perugii Gino Sirciego i jak będzie się zachowywał ekscentryczny szef klubu?

– Naprawdę trudne pytanie. Nie za bardzo chcę nawet o tym myśleć, zajmuje mnie co innego. Staram się z jednej strony rozkoszować siatkówką na wysokim poziomie, a z drugiej oddawać pracy dla polskiej kadry. Mogę sobie tylko wyobrażać, jakie targają nim myśli. Pewnie do czwartku będzie spokojny, ale co potem się wydarzy, nie chcę się nawet domyślać.

ZAKSA jedną nogą w finale! Drużyna z Kędzierzyna-Koźla lepsza od Perugii

– Bardziej niż prezes Sirci, na pewno interesuje pana forma kadrowiczów, w tym Kamila Semeniuka, który nie ma najłatwiejszego sezonu w Perugii. Z czego wynikają jego problemy?

– Nie są dla mnie zaskoczeniem, spodziewałem się, że w pierwszym roku gry we Włoszech może mieć pod górkę. Przejście do ligi włoskiej może się wydawać proste, ale zupełnie takie nie jest. Sam Kamil któregoś razu powiedział mi, że łatwiej mu było grać z kadrą finał mistrzostw świata niż pierwszy wyjazdowy mecz Perugii w Sienie. Uważam te trudności za całkiem normalne i jest też zupełnie typową sytuacją, że to ten drugi sezon gry w Italii może być przełomowy. Z jednej więc strony oczekiwałem, iż to się może zdarzyć, z drugiej jestem przekonany, że Kamil jest w stanie odbić się i mocno wystrzelić w kolejnym roku.

Siatkówka, reprezentacja Polski, Kamil Semeniuk

i

Autor: FIVB Kamil Semeniuk

– Jego przyjazd na kadrę w tym roku będzie w tej sytuacji szansą na odzyskanie pewności siebie?

– W takich przypadkach chodzi zwykle o odrodzenie zarówno fizyczne jak i mentalne. Pamiętam podobne sytuacje z mojej kariery siatkarskiej we Włoszech. Mnie zawsze nakręcała niesamowicie perspektywa powrotu do reprezentacji po sezonie ligowym. Starałem się wtedy jak szalony. Podsumowując, nie jestem zmartwiony gorszą formą Kamila, bo on przechodzi przez to, co było udziałem wielu siatkarzy w lidze włoskiej.

Gorzkie słowa Kamila Semeniuka po porażce z ZAKSĄ. Gwiazdor Perugii walnął prosto z mostu, nieudany powrót "do domu"

– Ma pan już gotową listę powołań na sezon reprezentacyjny?

– W większości tak, chcę jeszcze poczekać z jej zamknięciem i zobaczyć ostatnie spotkania sezonu zasadniczego. Tak, by być przekonanym, że dokonałem właściwego wyboru. Chodzi jedynie o zebranie jeszcze większej ilości informacji o zawodnikach i ostatnie korekty. O nazwiskach nie będę spekulował, ale na pewno na liście znajdzie się wielu graczy znanych z ubiegłego roku.

Kamil Semeniuk gorzko po porażce z ZAKSĄ. Nieudany powrót "do domu"
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze