W niedzielny wieczór doszło do spotkania władz z niezadowolonymi siatkarkami, które uznały, że nie grały tyle, ile by chciały w pierwszych spotkaniach Scandicci w sezonie. Problem polega na tym, że klub zakontraktował ponadprzeciętną liczbę siatkarek z zagranicy, szczególnie na przyjeciu (4), a we Włoszech na parkiecie muszą w myśl przepisów przebywać jednocześnie trzy Włoszki. Pozostaje więc niewiele miejsca dla zastępu zawodniczek innych nacji. I to było zarzewie konfliktu pomiędzy zawodniczkami a trenerem.
Jeśli w szóstce Scandicci zagra (a ze względu na klasę jest niezmienialna) serbska rozgrywająca Ognjenović oraz świetna libero Castillo z Dominikany, muszą wejść trzy Włoszki i brakuje miejsca dla brazylijskiej środkowej Carol. A są przecież jeszcze Holenderka Baijens, Amerykanki Bajema i Ruddins, Rosjanka Kotikowa, Belgijka Herbots… Ktoś zgotował tutaj niezły pasztet personalny. Kozłem ofiarnym został jednak Antiga.
Krzysztof Ignaczak jasno o obecnych problemach Resovii. Porównuje Drzyzgę z Ropretem
Różnica poglądów nie do pogodzenia
„Savino Del Bene Volley ogłasza, że Stéphane Antiga nie będzie już pełnił funkcji trenera pierwszego zespołu. Decyzja ta, podjęta przez klub z głębokim szacunkiem dla kariery zawodowej Antigi, motywowana jest chęcią zapewnienia drużynie jak najlepszych warunków na zmierzenie się z dopiero co rozpoczętym i pełnym ambitnych celów sezonem. Po dokonaniu oceny stwierdzono różnicę poglądów nie do pogodzenia na temat ścieżki rozwoju technicznego zespołu. Chcielibyśmy wyrazić nasze szczere podziękowania Stéphane’owi Antidze za wykonaną przez niego pracę. Składamy mu serdeczne życzenia dalszej kariery zawodowej” – tyle suchy komunikat klubu, na który wielu kibiców zareagowało z niedowierzaniem, komentując decyzję w mediach społecznościowych.
Przebija z tych głosów zaskoczenie, że trenera obarcza się wyłączną winą za zbudowanie zespołu z przewagą zagranicznych siatkarek, co spowodowało olbrzymie problemy w ustawianiu szóstki na parkiecie, przy istniejącym regulaminowym minimum trzech Włoszek obecnych na boisku. Ktoś przecież w klubie na najwyższych stanowiskach zatwierdzał te decyzje...
Dominuje pogląd, że nowy szkoleniowiec, który przyjdzie do Scandicci (mówi się o Marco Gasparim) nie zmieni przecież jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki liczby obcokrajowców w składzie. I będzie się borykał z tym samym, co Francuz, który przecież i tak wygrał oba ligowe starcia po 3:0, żonglując składem w tych arcytrudnych warunkach.
Wszystko jednak wskazuje, że przy okazji jednej czy drugiej zawodniczce nie spodobał się czas gry i dysponowanie zmianami, ale czy to powód, by dokonać tak absurdalnego ruchu na starcie sezonu? Wyniki i atmosfera w drużynie w kolejnych tygodniach pokażą, czy szefowie Scandicci podjęli właściwą decyzję, czy też zbyt szybko ugięli się pod naciskiem rozeźlonych siatkarek.