Zimnoch do pojedynku z Amerykaninem ponownie przygotowywał się w Anglii.
- Przenosząc się do Londynu, zostawiłem za sobą niektóre sprawy, mogłem się odseparować od przeszłości i skoncentrować wyłącznie na boksie, i to wychodzi mi na dobre - twierdzi pięściarz z Białegostoku.
Zobacz: Mike Mollo: Przyleciałem na wojnę z Zimnochem
Dla Zimnocha to druga walka po dwuletnim rozbracie z zawodowym sportem. W październiku zeszłego roku już w 2. rundzie znokautował Gbengę Oloukuna i teraz również uważa, że walka może być krótka. - Mollo umie się tylko bić, nie potrafi boksować technicznie. Taki jest jego styl i jestem na to przygotowany. Nie będzie mnie musiał szukać w ringu, a jeśli ja trafię go czystym ciosem, to walka skończy się przed czasem. Słyszałem, jak zapowiadał, że jeśli przegra ze mną, to kończy z boksowaniem. Tak więc z przyjemnością ułatwię mu decyzję o przejściu na emeryturę - uśmiecha się Zimnoch.
- Czuję, że jestem w życiowej formie. Na razie okazuję spokój, by skumulować energię na moment walki. Zresztą ja mogę być spokojny, wystarczy, że mój trener CJ Hussein jest zawsze żywy i energiczny, również podczas treningów na sali. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze - podsumowuje Zimnoch.