Były trener Kamila Stocha nie gryzł się w język. Ostro o Thurnbichlerze i Stoecklu
Sprawa skreślenia Kamila Stocha z kadry skoczków narciarskich wybranej na mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym to główny temat ostatnich dni w środowisku narciarskim w Polsce. Obrońcy trzykrotnego mistrza olimpijskiego mają sporo argumentów – jeśli już nie wyniki (bo tutaj można się spierać i zależy, co i w jaki sposób uwzględniamy) to ostatecznie należy pamiętać, że jedno wolne miejsce po prostu w składzie jest. Thurnbichler podkreślił, że nie zabrał sześciu tylko pięciu zawodników, ponieważ nie chciał zwiększać presji w zespole. Ale i tak do części zawodów będzie musiał skreślić jednego z nich, więc trudno ocenić, czy ta presja byłaby aż tak wielka. Krytyków decyzji Thomasa Thurnbichlera jest wielu, a dołączył do nich też Krzysztof Sobański, były trener Kamila Stocha.
Sobański w rozmowie z portalem WP SportoweFakty uważa, że system kwalifikacji na mistrzostwa świata w Trondheim nie był jasny i przejrzysty, a do tego Kamil Stoch został źle potraktowany przez austriackiego szkoleniowca. – Cały system kwalifikacji na mistrzostwa nie był jasny i zrobiony tak, jak Thomas Thurnbichler chciał, czyli z pominięciem Kamila. Szukano wyjścia z sytuacji i znaleziono. To sprawa niepoważna i zagrywka poniżej pasa. Ta sztuczność i złośliwość jest nie na miejscu. Boli mnie, że teraz pojawia się tak wiele nieprzychylnych Kamilowi komentarzy. Żal mi go, gdyż nie zasłużył sobie na takie potraktowanie – ocenił Sobański.
W dalszej części rozmowy były trener Kamila Stocha mocno wypowiedział się też o Alexandrze Stoecklu. Były trener kadry Norwegii odszedł z PZN po tym, jak Adam Małysz skrytykował go publicznie w mediach. Stoeckl postanowił odejść, twierdząc, że po całej sytuacji nie mógł nawet skontaktować się z prezesem PZN, by ten osobiście przekazał mu uwagi co do jego pracy. Choć sytuację próbowano jeszcze ratować na spotkaniu Austriaka z zarządem, podtrzymał on swoją decyzję, choć przyznał, że rozstanie odbyło się w atmosferze zrozumienia. Sobański odniósł się jednak do innej sytuacji – tej, w której Stoeckl skrytykował tatę Kamila Stocha. Narzekał on, że to nie Michal Doleżal (z którym Stoch pracuje indywidualnie) czy Łukasz Kruczek, a Thurnbichler macha chorągiewką jego synowi, co ówczesny dyrektor sportowy PZN wyśmiał. – Dla mnie jego słowa były żenujące i idiotyczne. Przecież jako szkoleniowiec doskonale wie, że oko widzi inaczej niż kamera. Trener na wieży może analizować wybicie na bieżąco, a potem odtworzyć sobie nagranie – pieklił się Sobański.
Aż przeszły nas ciarki po tych słowach o Dawidzie Kubackim! Thurnbichler wypalił przed MŚ