Dla austriackiego szkoleniowca praca w biało-czerwonej kadrze jest największym wyzwaniem w trenerskiej karierze. W seniorskich reprezentacjach pełnił do tej pory rolę asystenta, ale podjął się zadania i przyjął propozycję z PZN. Wielkim zwolennikiem zatrudnienia Thomasa Thrunbichlera był Adam Małysz i prezes związku może być na razie zadowolony ze swojej decyzji, bo forma Polaków pod wodzą Austriaka jest bardzo dobra.
Thurnbichler mocno się wystraszył. Wysłał jednoznaczną wiadomość
Najważniejszy sprawdzian dopiero jednak nadchodzi i wielu kibiców liczy na to, że któryś z polskich skoczków zdoła pokazać się ze świetnej strony na mistrzostwach świata w Planicy. Przed zawodami okazało się, że Thurnbichler w pewnym momencie nie był przekonany, czy wybór Polski będzie najlepszym rozwiązaniem i rozważał odrzucenie propozycji z PZN. A wyjawił to były szkoleniowiec austriackiej kadry Alexander Pointner. W rozmowie z portalem sport.pl trener przyznał, że jego młodszy kolega z negatywnymi emocjami patrzył na to, co działo się po odejściu Michala Doleżala.
- Widział, że gdy ówczesny trener Michal Doleżal ogłosił, że odchodzi, zawodnicy wszczęli bunt i stanęli za nim murem. Widział, że powstał chaos, bo Doleżal nie mówił o tym, że już wcześniej miał inne propozycje i porozumiał się z Niemcami. I "Thuri" się tego wszystkiego wystraszył. Widać było, że ciężko mu się odnaleźć w tej sytuacji - wyjawił Pointner. Ponadto Thurnbichler miał również wysłać wiadomość do Pointnera, która była jednoznaczna. - Nie przyjadę do Polski. Nie mogę tego zrobić, nie odejdę z austriackiej kadry - brzmiała wiadomość. Losy potoczyły się jednak inaczej i jak na razie to pozytywny rozwój wydarzeń dla biało-czerwonych.