Kanadyjczyk na akt romantyzmu pozwolił sobie podczas wspinaczki na Mera Peak w Himalajach. Biegacz szedł pierwszy. Kilka metrów przed szczytem zatrzymał się, uklęknął i pokazał pierścionek. - Myslałam, że chce wyjąć baton energetyczny - relacjonowała biegaczka dziennikowi Verdens Gang.
Polecamy również: City i PSG ukarane!
Zainteresowana potrzebowała kilka minut na odpowiedź. Ostatecznie zgodziła się: - Dopiero po dłuższej chwili i złapaniu tchu, kiedy Devon był już nieco niepewny, odpowiedziałam że tak i wtedy otworzyliśmy termos z herbatą.
Kershaw swój wybór miejsca tłumaczy jednoznacznie. Twierdzi, że podobne rzeczy należy robić w wielkim stylu. Z tymże nie polecamy innym iść tą samą drogą. Trudno bowiem przewidzieć jak zakończyłaby się cała historia, gdyby wybranka zdecydowała się jednak odmówić. Na pewno droga powrotna stałaby się zdecydowanie dłuższa. Albo krótsza, zależnie od reakcji zainteresowanych.
Inna sprawa, że czujemy w całej zabawie pewien podstęp. Na sześciu kilometrach człowiek zaczyna bowiem odczuwać pewien dyskomfort wywołany brakiem tlenu. Wpływa to między innymi na podejmowanie racjonalnych decyzji.
Choć życzymy oczywiście szczęścia i radości.