Kamil Stoch

i

Autor: AP PHOTO Kamil Stoch

Niemcy zaszli za skórę polskim skoczkom. Biało-Czerwoni będą chcieli wziąć rewanż, prawdziwa bitwa w Pekinie

2022-02-14 10:43

Cztery lata oczekiwania, pełna mobilizacja, a po kilku dniach wszystko się kończy. Tak wygląda rywalizacja skoczków na igrzyskach olimpijskich. Dopiero co cała Polska cieszyła się z medalu Dawida Kubackiego, by po niecałym tygodniu przeżywać łzy Kamila Stocha. Tymczasem już dwa dni po pechowym, 4. miejscu trzykrotnego mistrza olimpijskiego zaplanowano ostatni konkurs na igrzyskach na najbliższe cztery lata. Zmagania drużynowe to jedna z ostatnich szans na drugi polski medal w Pekinie, ale stawka jest wyjątkowo wyrównana. W Walentynki Biało-Czerwoni mogą przejść do historii, a wszystko kosztem Niemców!

Przed igrzyskami kibice byli pełni obaw co do dyspozycji podopiecznych Michala Doleżala. Z wyjątkiem początku sezonu w wykonaniu Stocha, polscy skoczkowie wyraźnie zawodzili. Widać to m.in. po klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, w której próżno szukać reprezentantów Polski na czołowych pozycjach. Co więcej, tuż przed wylotem do Pekinu Biało-Czerwoni zmagali się z wielkimi problemami. „Orzeł z Zębu” zmagał się z urazem stawu skokowego, ale intensywna rehabilitacja na szczęście pozwoliła mu wziąć udział w piątych igrzyskach olimpijskich. Z kolei Dawid Kubacki i Piotr Żyła walczyli z koronawirusem. Zwłaszcza ten drugi w pocie czoła starał się o wylot z resztą reprezentacji, co ostatecznie się udało. Olimpijscy wybrańcy Doleżala wystartowali w komplecie w Willingen i był to trudny do oceny występ. Jednego dnia polscy skoczkowie zaprezentowali się fenomenalnie, ale w dwóch konkursach spisali się tak, jak w poprzednich tygodniach. A po ostatnim konkursie PŚ w Niemczech mieli zaledwie tydzień do olimpijskich zawodów na normalnej skoczni. Na szczęście w Chinach nawiązali do najlepszych skoków z Willingen i w końcu się przełamali. Dzięki temu kibice uwierzyli w medal w konkursie drużynowym.

Ojciec Kamila Stocha o jego lądowaniu poza podium: - Łzy mogą synowi przynieść ulgę

Sonda
Czy Kamil Stoch jest legendą skoków?

Niemcy zaszli za skórę polskim skoczkom

Igrzyska w Pekinie zaczęły się od euforii po brązowym medalu Kubackiego, a w walce o podium do końca liczył się też Stoch. Na większym obiekcie zdecydowanie najlepszy z Polaków był 39-krotny triumfator zawodów PŚ, który zajął czwarte miejsce. Nieco gorzej wypadł brązowy medalista ze skoczni K-95, ale nadzieje na medal w konkursie drużynowym nie są tylko płonnym marzeniem. Podopieczni Doleżala powinni nawiązać walkę ze Słowenią, Norwegią, Austrią, Niemcami i Japonią, a groźna będzie też zapewne Rosja. Okazuje się, że niemal wszystkie te ekipy oglądały choć raz plecy polskich skoczków na igrzyskach. Wyjątek stanowią Niemcy.

Skandal po słowach polskiego polityka w sprawie łez Kamil Stocha. Brakuje nam słów, jak tak można?

Drużynówka jest rozgrywana podczas igrzysk od 1998 r. w Nagano. W sześciu wcześniejszych konkursach tylko Niemcy za każdym razem wyprzedzali Polskę. W tym roku polsko-niemiecka rywalizacja nabiera szczególnego znaczenia. Wystarczy przypomnieć donos Stefana Horngachera, a po sobotnim konkursie na IO głośno było o nieprzepisowym kombinezonie Karla Geigera, który wyprzedził w drugiej serii Stocha i „ukradł” mu brązowy medal. Czy ta niekorzystna statystyka zostanie przełamana? Wydaje się, że pokonanie Niemców będzie kluczowe, by myśleć o medalu w ostatnim konkursie olimpijskim na najbliższe 4 lata.

W galerii poniżej poznasz Karla Geigera, który w kontrowersyjnym stylu wyszarpał medal Kamilowi Stochowi:

Najnowsze