Przed igrzyskami kibice byli pełni obaw co do dyspozycji podopiecznych Michala Doleżala. Z wyjątkiem początku sezonu w wykonaniu Stocha, polscy skoczkowie wyraźnie zawodzili. Widać to m.in. po klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, w której próżno szukać reprezentantów Polski na czołowych pozycjach. Co więcej, tuż przed wylotem do Pekinu Biało-Czerwoni zmagali się z wielkimi problemami. „Orzeł z Zębu” zmagał się z urazem stawu skokowego, ale intensywna rehabilitacja na szczęście pozwoliła mu wziąć udział w piątych igrzyskach olimpijskich. Z kolei Dawid Kubacki i Piotr Żyła walczyli z koronawirusem. Zwłaszcza ten drugi w pocie czoła starał się o wylot z resztą reprezentacji, co ostatecznie się udało. Olimpijscy wybrańcy Doleżala wystartowali w komplecie w Willingen i był to trudny do oceny występ. Jednego dnia polscy skoczkowie zaprezentowali się fenomenalnie, ale w dwóch konkursach spisali się tak, jak w poprzednich tygodniach. A po ostatnim konkursie PŚ w Niemczech mieli zaledwie tydzień do olimpijskich zawodów na normalnej skoczni. Na szczęście w Chinach nawiązali do najlepszych skoków z Willingen i w końcu się przełamali. Dzięki temu kibice uwierzyli w medal w konkursie drużynowym.
Ojciec Kamila Stocha o jego lądowaniu poza podium: - Łzy mogą synowi przynieść ulgę
Niemcy zaszli za skórę polskim skoczkom
Igrzyska w Pekinie zaczęły się od euforii po brązowym medalu Kubackiego, a w walce o podium do końca liczył się też Stoch. Na większym obiekcie zdecydowanie najlepszy z Polaków był 39-krotny triumfator zawodów PŚ, który zajął czwarte miejsce. Nieco gorzej wypadł brązowy medalista ze skoczni K-95, ale nadzieje na medal w konkursie drużynowym nie są tylko płonnym marzeniem. Podopieczni Doleżala powinni nawiązać walkę ze Słowenią, Norwegią, Austrią, Niemcami i Japonią, a groźna będzie też zapewne Rosja. Okazuje się, że niemal wszystkie te ekipy oglądały choć raz plecy polskich skoczków na igrzyskach. Wyjątek stanowią Niemcy.
Skandal po słowach polskiego polityka w sprawie łez Kamil Stocha. Brakuje nam słów, jak tak można?
Drużynówka jest rozgrywana podczas igrzysk od 1998 r. w Nagano. W sześciu wcześniejszych konkursach tylko Niemcy za każdym razem wyprzedzali Polskę. W tym roku polsko-niemiecka rywalizacja nabiera szczególnego znaczenia. Wystarczy przypomnieć donos Stefana Horngachera, a po sobotnim konkursie na IO głośno było o nieprzepisowym kombinezonie Karla Geigera, który wyprzedził w drugiej serii Stocha i „ukradł” mu brązowy medal. Czy ta niekorzystna statystyka zostanie przełamana? Wydaje się, że pokonanie Niemców będzie kluczowe, by myśleć o medalu w ostatnim konkursie olimpijskim na najbliższe 4 lata.