Przypomnijmy, że do dramatu z udziałem reprezentanta Polski doszło na początku listopada na torze saneczkowym Yanqing, który w lutym 2022 r. będzie miejscem zmagań saneczkarzy na zimowych igrzyskach. Przy prędkości ok 50 km na godzinę Sochowicz uderzył w barierkę, która zagradzała tor lodowy, bo ktoś z obsługi zapomniał ją otworzyć, a nasz zawodnik już rozpoczął jazdę. Początkowo nie było wiadomo jakiej kontuzji doznał Polak, mówiono o otwartym złamaniu kości, dla bezpieczeństwa ubrano go w kołnierz ortopedyczny. Potem okazało się, że doszło do złamania rzepki w lewej nodze i głębokiego rozcięcia (do kości) w prawej. Sochowicz przeszedł operację w chińskim szpitalu i wrócił do Polski, rozpoczynając rehabilitację w Poznaniu.
Mamy nowe informacje po wypadku Mateusza Sochowicza. Chińczycy zapłacą!
Sochowicz rehabilituje się w klinice Rehasport z fizjoterapeutą Łukaszem Jaworskim. Liczy na start w styczniowym PŚ i kwalifikację olimpijską. Podobno jest szansa, by doprowadzić saneczkarza w miarę szybko do ładu, tak by zdążyć. To jednak będzie wyścig z czasem.
– Kolano jest niespełna dwa miesiące po operacji, jeszcze surowe. Trzeba się od nowa uczyć z niego korzystać. Z dnia na dzień jest postęp – zapewnia jednak Mateusz. – Wszystko jest nadal wielką niewiadomą. Pierwszy występ, który teoretycznie może dać mi prawo startu w igrzyskach, jest 1 i 2 stycznia. Zobaczymy, jak to będzie, czy dam radę wystartować. Muszę zdobyć w styczniu w zawodach Pucharu Świata 20 punktów, to da mi kwalifikację – dodał. Jak przyznaje, teoretycznie w grę mogłaby wchodzić także dzika karta na igrzyska.
Nadchodzi wielki moment w życiu Apoloniusza Tajnera. Ważna rola Adama Małysza, jasna deklaracja
A co jeśli nie uda się zdążyć? Sochowicz nie uważa, że to byłaby tragedia. - Nie, bo będę miał więcej czasu na rehabilitację i przygotowania do kolejnego sezonu. Igrzyska przepadną, ale takie jest życie sportowca – kwituje nasz olimpijczyk.