Nieciecza spłynęła krwią [ZDJĘCIA]

2017-08-22 4:00

W meczu Termaliki z Lechem Poznań (1:3) na boisku więcej było krwi, niż składnych akcji z obu stron. Kolejorz okupił zwycięstwo urazami Łukasza Trałki (33 l.) i Wołodymyra Kostewycza (25 l.), a węgierski stoper Słoników Akos Kecskes (21 l.) zszedł z murawy z rozbitym łukiem brwiowym.

To nie był pojedynek do pierwszej krwi. W Niecieczy nikt się nie oszczędzał, a zawodnicy obu drużyn solidarnie rozdawali sobie kuksańce. Już po zaledwie 20. minutach ze złamanym nosem zszedł z boiska największy twardziel w poznańskiej ekipie Łukasz Trałka, który oberwał łokciem w twarz od silnego jak tur Vladislavsa Gutkovskisa (22 l.). To był dopiero początek krwawych porachunków. Po pół godzinie wymiany ciosów niewysoki, ale zadziorny Wołodymyr Kostewycz (24 l.) i stoper Termaliki Akos Kecskes zderzyli się głowami. Twardy Ukrainiec, choć bandaż, którym owinięto mu głowę nasiąknął krwią, dograł spotkanie do końca. Węgier poddał się i w 37. minucie z rozwalonym łukiem brwiowym powędrował do szatni.

Jakby tego było mało, dwa z czterech goli, które widzieli kibice, padły po samobójach. Najpierw swojego bramkarza pokonał Artem Putiwcew (29 l.) z Niecieczy, a przy honorowym trafieniu dla gospodarzy spory udział miał obrońca Lecha Lasse Nielsen (30 l.).

Po spotkaniu okazało się, że problemy miał też bohater Kolejorza Christian Gytkjaer (27 l.), który grał, mimo że z palca stopy zszedł mu paznokieć.

Najnowsze