Kazimierz Węgrzyn, komentator TVP

i

Autor: CyfraSport Kazimierz Węgrzyn, komentator TVP

Wyścig żółwi okiem Kazimierza Węgrzyna

Ekspert brutalnie skomentował rywalizację o złoto w ekstraklasie. „Nie jest to raczej objaw siły” [ROZMOWA SE]

2024-04-25 9:47

Tegosezonowe zmagania o piłkarskie mistrzostwo Polski określiliśmy niedawno mianem „wyścigu żółwi”. Eksperci też do tego określenia się przychylają. Przy czym – jak podkreśla w rozmowie z „Super Expressem” Kazimierz Węgrzyn, nie jest to objaw wysokiego poziomu naszej ekstraklasy…

„Super Express”: - Przed rokiem o złoto tłukł się Raków z Legią, dziś w grze o tytuł jest siedem ekip. Powinniśmy się z tego cieszyć?

Kazimierz Węgrzyn: - W średnich ligach europejskich: austriackiej, belgijskiej, holenderskiej, o mistrzostwo walczą dwa-trzy zespoły. U nas – przynajmniej w tym sezonie – aż siedem. Nie jest to raczej objaw siły. Nie widzę, niestety, w tym gronie drużyny, która gwarantowałaby solidny występ na arenie międzynarodowej. Wolałbym mieć taki „reprezentacyjny” tercet ligowy, który w większości gier w kraju po prostu lałby rywali. Tymczasem dziś, oglądając rywalizację drużyny z czoła tabeli z ekipą z jej końca zastanawiamy się, kto o co gra…

- A propos Legii i Rakowa: w Warszawie wymieniono szkoleniowca, w Częstochowie wyrażono wotum zaufania wobec Dawida Szwargi. Co pan na to?

- Bardzo mnie zaskoczyło zwolnienie Kosty Runjaicia. W czasie jego pracy w Pogoni zdążyliśmy poznaćgo jako trenera, który potrafi pracować w dłuższej perspektywie czasowej. W Legii też niczego nie zepsuł; wciąż jest szansa, że zespół w pucharach zagra.

- Ale wtedy zaszczyty spadną na Goncalo Feio!

- Kiedy przychodzi nowy trener – Feio nie jest tu wyjątkiem - zazwyczaj wprowadza nowy system gry, nowe rozwiązania. A finisz ligi nie jest na to najlepszym momentem. Piłkarz – mówię to z własnego doświadczenia (śmiech) – lubi proste, jasne schematy. Jeżeli tych nowości jest zbyt wiele naraz, może tego po prostu nie strawić.

- Czyli lepsza jest droga cierpliwości, wybrana w Rakowie?

- Cóż, tak naprawdę wciąż nie znamy dobrze Dawida Szwargi, bo to jego pierwsza samodzielna praca. Właściciel, pan Świerczewski uznał, że trener da sobie radę. Ale tak naprawdę niełatwo wejść w buty poprzednika, który osiągnął największy sukces w historii, i który wycisnął bardzo wiele. Często jest tak, że następuje w drużynie rozluźnienie. Myślę, że właśnie z tym boryka się chwilami Szwarga.

- Rozumiem, że widzi pan owo rozluźnienie, być może mniejszą determinację, u zawodników, którzy już mistrzostwa posmakowali.

- Owszem. I inna jest też gra Rakowa. Marek Papszun koncentrował się na jak najszybszym zaskoczeniu przeciwnika po odbiorze piłki. U Dawida Szwargi widzę chęć zrobienia kroku w przód: tego, by Raków grał jeszcze lepiej w ataku pozycyjnym. A to nie jest takie proste w średnich ligach europejskich, w których zespół z dołu tabeli, dobrze grając w defensywie, potrafi zdobywać punkty kosztem faworytów.

- Który z tych klubów przebije się do pucharów?

- Dobrze byłoby, żeby… obydwa w nich zagrały. Chodzi nam przecież o to, by w Europie reprezentowały nas jak najmocniejsze ekipy. A dziś – będąc poza strefą pucharową – Legia czy Raków wcale nie grają gorzej niż Śląsk. Wrocławianie mieli świetną jesień, to prawda, ale mam wrażenie, że wtedy niektóre punkty przychodziły im zbyt łatwo.

- Jagiellonia dowiezie miano lidera do ostatniej kolejki?

- Zdecydowanie najbardziej z całej stawki na to mistrzostwo zasługuje. Podoba mi się to, że – będąc od jakiegoś czasu liderem – świetnie sobie radzi z presją towarzyszącą tej pozycji w tabeli. Nauczyła się wygrywać, a przede wszystkim – gra najładniejszą, najlepszą, najbardziej efektowną piłkę.

- Prowadzi ją najmłodszy trener w stawce. Obecna Jagiellonia to zasługa przede wszystkim Adriana Siemieńca?

- Trener jest najważniejszy w zespole, ma klucz i wizję do drużyny. Trafił na grupę dobrych, głodnych sukcesu piłkarzy, ale… trzeba to umieć wykorzystać, dobrze taką grupą zarządzać. Siemieniec robi to świetnie. Nie ma jeszcze nazwiska, ale wielkie atuty w postaci swej naturalności i otwartości. I szczerości – dodałbym. To nie jest „gracz”: to jest facet, który zawsze jest prawdziwy: w szatni i poza nią.

- Jagiellonia wciąż próbuje grać swoją piłkę, choć czasem – w Zabrzu czy u siebie z Cracovią – płaci za to wysoką cenę. A jednak robi swoje konsekwentnie!

- Bo Siemieniec jest świetnym drogowskazem! Zawodnicy Jagi zauważyli, że nawet jeśli zdarzą się im potknięcia, warto w ten wyznaczony przez niego kierunek wierzyć. I idą za swym przewodnikiem.

- Przewodnikiem do złota?

- Mam wrażenie, że tak; jeśli nie zdarzy się w końcówce jakiś kataklizm.

- Piękne słowa o najmłodszym trenerze ligowym. Ale ten najbardziej doświadczony też w ostatnim czasie robi wiele psikusów: mam na myśli Jana Urbana w Zabrzu.

- Mimo różnicy wieku i doświadczenia, widzę między tymi dwoma trenerami wiele punktów zbieżnych. Adrian Siemieniec do Jana Urbana jest podobny w budowaniu dobrej atmosfery, dobrej energii w szatni. Urban dogaduje się w Zabrzu i z Lukasem Podolskim, i z niesfornymi młodziakami. Siemieniec w Jagiellonii ma świetny kontakt i z Imazem, i z młodym Marczukiem. A wracając do Górnika: podobnie jak w przypadku Śląska, osiąga dziś wynik ponad miarę. I to jest wielka zasługa Jana Urbana; życzyłbym mu, by w przyszłym sezonie potrafił ustabilizować swój zespół na tym obecnym wysokim poziomie.

- Na Lecha warto jeszcze stawiać w tym sezonie?

- Nie ma się co łudzić, że nagle zacznie wszystko wygrywać.

- Uwstecznił się do epoki Johna van den Broma?

- W stosunku do poziomu pucharowych zwycięstw w Lidze Konferencji - na pewno. Ale końcówkę kadencji van den Brom miał słabą… W Lechu cały czas jest bardzo duży potencjał. Drużyna mająca takich piłkarzy, jak Ishak, Velde, Marchwiński i paru innych, powinna grać szybko, spychać każdego przeciwnika do defensywy. Tego w „Kolejorzu” nie widać. Jeżeli Lech „przepycha” wygrane, to – jak ostatnio z ŁKS-em – tylko umiejętnościami indywidualnymi poszczególnych piłkarzy. Trochę mnie to zaskakuje, bo po nominacji Mariusza Rumaka miałem wrażenie, że da sobie radę z uporządkowaniem gry zespołowej Lecha. Tymczasem nie jest to drużyna, na mecz której chciałoby się specjalnie włączyć telewizor.

- No dobra: Jagiellonia to dla pana numer jeden. A kto jeszcze stanie na podium?

- Tylko Jagiellonia jest dla mnie pewniakiem. Nie ma wpadek, cały czas jest świeża, dobrze wygląda motorycznie. A co za jej plecami? Wszyscy są tak chimeryczni, że trudno cokolwiek prognozować.

Sonda
Czy Jagiellonia Białystok będzie mistrzem Polski?
Najnowsze