"Super Express": - Niektórzy twierdzą, że bez Vadisa Odjidji-Ofoe, który odszedł do Olympiakosu, siła ofensywna Legii spadła o 30-40 procent. Zgadzasz się?
Michał Kopczyński: - Vadis to kapitalny piłkarz! Ale Legia dawała sobie radę przed jego przyjściem do Warszawy, poradzi sobie i teraz. Mieliśmy czas, żeby oswoić się z myślą, że odejdzie. Myślę, że albo w jego miejsce przyjdą nowi zawodnicy, albo trener tak ustawi zespół, żeby strata Vadisa była jak najmniej odczuwalna.
- Jeden nowy zawodnik już doszedł - Krzysztof Mączyński. I to ty będziesz musiał z nim konkurować o miejsce w środku pomocy.
- To etatowy reprezentant Polski i na pewno mogę się od niego wiele nauczyć. Ale nie położę się i nie oddam miejsca w składzie za darmo.
Zobacz: Legia rozpoczyna walkę o Ligę Mistrzów. "Chcemy powtórzyć sukces"
- Porażka w Superpucharze z Arką nie odbije się na waszej postawie w meczu z Mariehamn?
- Jeśli nawet, to tylko pozytywnie. Pokażemy, że jesteśmy dobrze przygotowani i gotowi do walki, to wyzwoli w nas złość. W meczu z Arką byliśmy lepsi, zabrakło tylko trochę szczęścia w karnych.
- Jeżeli przejdziecie Finów i trzecią rundę eliminacji Ligi Mistrzów, to w czwartej możecie trafić na Olympiakos z Vadisem i trenerem Besnikiem Hasim, który pierwszy postawił na ciebie w Legii.
- Trenerowi Hasiemu zawsze będę to pamiętał. Kiedy chciałem iść na wypożyczenie, powiedział: "Zostań, będziesz grał". I mi zaufał. Dwumecz z Grekami byłby ciekawą konfrontacją, ale wolałbym uniknąć Olympiakosu. To bardzo dobra drużyna i raczej nie bylibyśmy faworytem tego starcia.
- Jak kapitan zmobilizuje kolegów do walki w Mariehamn?
- Wszyscy pamiętamy smak Ligi Mistrzów. Emocje, stadiony, rywali. I naprawdę nie trzeba nikogo mobilizować. Wiemy, że aby znów zagrać z najlepszymi, trzeba przejść Finów. Więc zamiast gadać, po prostu to zróbmy!