Co to oznacza dla reprezentacji Polski? - Roberta nie da się zastąpić jeden do jednego, bo to jest zawodnik klasy światowej – mówi „Super Expressowi” Adam Nawałka, były selekcjoner.
„Super Express”: Zna pan Lewandowskiego bardzo dobrze. Nie ma ludzi nie do zastąpienia, ale w jego wypadku może być chyba ciężko?
Adam Nawałka: - Ogromna strata dla drużyny, jak i tragedia dla samego piłkarza, który dla reprezentacji oddawał wszystko. Wiemy, że te mistrzostwa były też bardzo ważne dla niego, ale kontuzje są niestety częścią piłki nożnej. Więcej do powiedzenia mają lekarze w tej kwestii jednak wiadomo, że czas powrotu po kontuzji mięśniowej zależy od tego, jak duże jest naderwanie włókien mięśniowych. Sam jako piłkarz miałem dużo urazów mięśniowych, a przerwa może trwać zarówno tydzień, jak i nawet 4 tygodnie.
- Jakie widzi pan perspektywy dla drużyny narodowej bez Lewandowskiego, przynajmniej w pierwszym meczu?
- Jestem przekonany, że selekcjoner i cały sztab zrobili wszystko, żeby być przygotowanym na wypadek kontuzji. W meczach z Ukrainą i Turcją próbowali innych zawodników z zachowaniem tego samego ustawienia taktycznego, uwzględniając też, żeby minuty meczowe złapali ci, którzy grali mniej w swoich klubach, jak Piotr Zieliński czy Jakub Kiwior. Dlatego selekcjoner, sztab i cała drużyna zapracowali na nasze zaufanie.
- Pojawił się głos Mateusza Borka, że przyczyną urazów mięśniowych może być twarde podłoże pod murawą na Stadionie Narodowym. Kadra trenowała na nim codziennie i rozegrała dwa mecze. Za pana kadencji nie trenowaliście często na boisku Narodowego.
- Na Stadionie Narodowym odbywaliśmy zawsze tylko jeden trening, żeby zaoszczędzić murawę boiska na sam mecz. Wiadomo, że była ona inna pod względem wytrzymałości niż na innych obiektach. Natomiast treningi podczas zgrupowań w Warszawie odbywaliśmy na stadionie Polonii, albo na Wawrze, gdzie boiska były bardzo dobrze przygotowane. W takich kwestiach decyzję podejmuje selekcjoner i sztab, i myślę, że był to optymalny wybór podczas tego zgrupowania.