Mecz w Berlinie zaczął się od rekordu. Hiszpański skrzydłowy Lamine Yamal został najmłodszym zawodnikiem, jaki pojawił się na boisku w finałach EURO. Partner Roberta Lewandowskiego z Barcelony ma dokładnie 16 lat i 338 dni. Wymazał rekord Kacpra Kozłowskiego, który trzy lata temu zagrał w finałach uczestnikiem finałów Euro, mając 17 lat i 276 dni, a teraz słuch o nim zaginął.
Jednak to akcja rutyniarzy przyniosła Hiszpanom pierwszego gola. W 29.min Fabian Ruiz zagrał fantastyczną prostopadłą piłkę do Alvaro Moraty, który nie dał szans bramkarzowi Livakoviciowi. Ruiz po trzech minutach do znakomitej asysty dorzucił równie fantastycznego gola. Wymanewrował łatwo dwóch obrońców i strzelił w róg bramki. Chorwaci nie zwykli tracić dwóch go w trzy minuty, więc byli w lekkim szoku, a Hiszpanie dobili ich tuż przed końcem pierwszej połowy. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i dośrodkowaniu Yamala, piłkę do siatki z bliska skierował niezawodny Dani Carvajal. Co ciekawe, trener Zlatko Dalić, nie zdecydował się na żadną zmianę w przerwie. Bardziej zmobilizować swoich piłkarzy starali się bardzo głośni kibice z Chorwacji, ale była to jedyna dominacja tego kraju na stadionie w Berlinie. Kilka razy zabrakło piłkarzom Dalicia skuteczności, a on sam pewnie myśli już o następnych meczach, bo w 65. min zdjął z boiska Lukę Modricia, oszczędzając jego siły na Włochów i Albańczyków. Chorwaci nie byli nawet w stanie wykorzystać rzutu karnego w 79. min strzelanego przez Bruno Petkovicia. Hiszpanie pokazali, że należą do faworytów turnieju. Natomiast Chorwatów nie można skreślać, bo posiadają jakość, a raczej trudno przypuszczać, żeby taki brak skuteczności i szczęścia przytrafił im się w turnieju jeszcze raz.