Niemieckie finały EURO to czternasta impreza rangi finałów MŚ lub ME, do której zakwalifikowali się Biało-Czerwoni. Bilans inauguracyjnych gier jest dla nich mocno niekorzystny. Spośród dotychczasowych 13 spotkań otwierających nasz udział w czempionacie, aż sześć przegraliśmy! Pięciokrotnie notowaliśmy w nich remisy, a zwycięsko wychodziliśmy tylko z dwóch takich potyczek.
Pierwszy mecz w wielkim turnieju zdarzył się bardzo dawno, ale ma jednocześnie poczesne miejsce w historii rodzimego futbolu. W 1938 roku w Strasbourgu podopieczni Józefa Kałuży stoczyli heroiczny – bo z dogrywką (1/8 finału) – bój z magami futbolu z Brazylii. Cztery bramki legendarnego Ernesta Wilimowskiego nie wystarczyły: przegraliśmy z canarinhos 5:6. Tamto spotkanie – chyba jako jedyne z gier przegranych – do dziś figuruje w TOP 5 zestawienia najlepszych spotkań reprezentacji w jej już 103-letnich dziejach.
Bezbramkowe satysfakcje i gorycz
W latach 1978-1986, na trzech kolejnych mundialach, w pierwszych meczach remisowaliśmy bezbramkowo. Z obrońcą tytuły, ekipą RFN (Argentina’78), z późniejszym mistrzem, Włochami (Espana’82) oraz z Marokiem (Mexico’86). O ile dwa pierwsze wyniki przyjmowane były przez kibiców z satysfakcją (zresztą w hiszpańskim turnieju ostatecznie ekipa Antoniego Piechniczka stanęła na podium), o tyle remis z afrykańskim debiutantem miał gorzki. Inna rzecz, że później to właśnie ten zespół – wygrywając z Portugalią – dał Polakom szansę wyjścia z grupy, a tytuł w jednym z dzienników brzmiał wówczas „Dziękujęmy ci, Maroko”.
Zmarnowany karny Roberta Lewandowskiego
W XXI wieku w mundialu już nie udało nam się wygrać żadnego z inauguracyjnych meczów. Ba; w czterech grach zdobyliśmy zaledwie jednego gola! Były porażki 0:2 z Koreą Płd. (MŚ’02), Ekwadorem (MŚ’06) oraz 1:2 z Senegalem (MŚ’18) oraz remis 0:0 z Meksykiem (MŚ’22). W tym ostatnim spotkaniu zwycięstwa byliśmy najbliżej: Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego!
Czerwona kartka Wojciecha Szczęsnego
Statystyki EURO nie wyglądają wcale lepiej. Turniej w 2008 zaczęliśmy od porażki z Niemcami 0:2, a w 2021 na dzień dobry przegraliśmy 1:2 ze Słowacją. Nawet w „domowych” finałach w 2012 – mimo prowadzenia do przerwy – zaledwie zremisowaliśmy z Grekami 1:1, a ten mecz z kolei źle wspomina inny gwiazdor obecnej ekipy. Wojciech Szczęsny został wówczas ukarany czerwoną kartką.
Zagrajcie jak Orły Górskiego i Nawałki
Na tej długiej liście nieszczęść są jednak dwa wyjątki. W 1974 roku – na boiskach RFN - skazywani na pożarcie Polacy sensacyjnie pokonali w pierwszym spotkaniu Argentynę i w rozpoczętym w ten sposób zwycięskim marszu zatrzymali się na trzecim miejscu. 42 lata później drużyna Adama Nawałki na czempionacie Starego Kontynentu we Francji zaczęła turniej od 1:0 z Irlandią Północną. I – co pamiętamy świetnie – dopiero w ćwierćfinale lepsi od niej okazali się Portugalczycy, skuteczniej wykonując „jedenastki”.
Czy Michałowi Probierzowi uda się nawiązać do Orłów Górskiego i Nawałki? Zobaczymy w niedzielę o godz. 15.00!