Dariusz Banaszek

i

Autor: Artur Hojny Dariusz Banaszek prezes Polskiego Związku Kolarskiego

Prezes PZKol idzie na wojnę z ministrem sportu: Nie kupi pan stanowisk pieniędzmi podatników!

2017-12-01 15:47

Na konferencji prasowej Polskiego Związku Kolarskiego oficjalny głos w sprawie seksafery w kolarstwie zabrał prezes Dariusz Banaszek. Mocnymi słowami zwrócił się do ministra sportu i turystyki Witolda Bańki: - Nie ma pan żadnych uprawnień do tego, by decydować, kto ma kierować kolarstwem - grzmiał 47-latek.

Nie ma wątpliwości, że w polskim kolarstwie doszło do przestępstw. Sprawą przekrętów finansowych, seksu z nieletnimi i być może gwałtów zajmuje się już prokuratura. Chodzi o wysokiego urzędnika PZKol-u, którego personaliów jeszcze nie ujawniono. Sponsorzy wycofują się ze współpracy. Minister Sportu i Turystyki Witold Bańka apelował już dwukrotnie do władz związku o dymisję. Swoje wymagania powtórzył jeszcze w czwartek.

Dariusz Banaszek konferencję rozpoczął od zaznaczenia, że w tym temacie padło już wiele nieprawdziwych tez. Żalił się, że traci dobrę imię i obiecał, że mówić będzie tylko o faktach. Na zakulisowe doniesienia o aferze prezes zareagował zleceniem audytu. Ten został przerwany, kiedy poproszono o wgląd do dokumentów PZKol. Według prezesa sprawa nie dotyczy nikogo z zarządu związku. Pierwszy miał o niej wiedzieć Dariusz Miłek, szef grupy CCC MTB. Banaszek dziwił się, że sprawa nie została zgłoszona do prokuratury i twierdził, że teraz musi się tłumaczyć z cudzych win.

Banaszek przypominał, że poprzedni prezes związku zarzekał się, że dla pewnej osoby nigdy nie będzie miejsca w polskim kolarstwie, ale niczego do prokuratury nie zgłoszono. 47-letni prezes tłumaczył, że jego kadencja rozpoczęła się od poszukiwania sponsorów. Pozyskał CCC i Orlen. Tego drugiego z pomocą ministerstwa sportu. Dziś Dariusz Banaszek wypowiedział ministrowi Witoldowi Bańce otwartą wojnę. W ostrych słowach zwrócił się do niego podczas konferencji prasowej.

- Jest mi ogromnie przykro, że muszę rozmawiać z ministrem przez media, ale to droga wybrana przez ministra, który odmawia spotkania z zarządem. Panie ministrze, jako osoba publiczna musi się pan spotykać z przedstawicielami dyscyplin, czy pan ich lubi, czy nie - zwrócił się do Bańki Banaszek. - Nie podam się do dymisji na pana warunkach! Zrobię to 22 grudnia na Walnym Zgromadzeniu. Nie kupi pan pieniędzmi podatników stanowisk w PZKol. Nie ma pan żadnych uprawnień, by decydować, kto będzie kierował polskim kolarstwem. W sierpniu wzywał mnie pan na dywanik za to, że zwolniłem pana kolegę z PZKol. Uchroniłem pana od upokorzenia, odmawiając załatwienia pewnej prośby. Przypomnę, że chodzi o tego samego człowieka, który dzisiaj jest podejrzany o te haniebne czyny.

"Prezes wiedział o seksaferze już we wrześniu"

Najnowsze