"Super Express": - Niemal na pewno spadniecie z Bundesligi. Jakie są twoje plany, zostaniesz w Hanowerze czy odejdziesz?
Artur Sobiech: - Jestem związany z klubem do czerwca 2017 roku. Sądzę, że jeśli Hannover będzie chciał mnie zatrzymać, to z opcją, żebym był tutaj napastnikiem nr 1.
- Gra w 2. Bundeslidze nie będzie krokiem w tył?
- Jej poziom jest tak wysoki, że mając 26 lat, mogę się wciąż rozwijać. Klub ma potencjał, żeby walczyć o powrót do Bundesligi za rok. Nie rozważam powrotu do Polski. Również dlatego, że moja narzeczona (piłkarka ręczna Bogna Dybul - red.) awansowała ze swoim zespołem do 2. Bundesligi i chce tutaj zostać na przyszły sezon.
- Zacząłeś stosować dietę, którą układa ci Anna Lewandowska. Czego nie możesz jeść?
- Niektóre produkty musiałem odstawić na pewien okres, ale na przykład banany zacząłem jeść ponownie, sprawdzając, jak reaguje na nie organizm. Mówiąc w dużym skrócie, zrezygnowałem z pewnych produktów, żeby odbudować jelita. W dalszym ciągu nie mogę jeść jajek.
- I naprawdę nie zjadłeś żadnego jajka?
- Chyba... jedno, na świąteczne śniadanie w Wielkanoc, którą spędzałem u rodziców w Polsce. Trzymam się ściśle diety, ale w tym dniu nie odmówiłem sobie.
- Wracając do piłki - czy łatwiej jest strzelić 15 bramek w Ekstraklasie, czy 5 w Bundeslidze?
- Nie chcę porównywać, bo doszukuję się podchwytliwości w tym pytaniu przez fakt, że Mariusz Stępiński strzelił te 15 bramek i walczy o wyjazd na Euro. Wszyscy wiedzą, jaki jest poziom Bundesligi, i mogą spróbować odpowiedzieć na to pytanie. Żałuję, że nie mogłem zagrać więcej meczów, bo bramek mogło być więcej.
- Wierzysz w wyjazd z reprezentacją na Euro?
- Zostały cztery mecze w lidze i zrobię wszystko, żeby przekonać do siebie trenera Nawałkę. Na razie nie robiłem żadnych planów i rezerwacji wakacyjnych na czerwiec i lipiec.