- To był dziewiąty twój gol w tym sezonie. Takiego dorobku nie powstydziłby się niejeden napastnik...
- Fajnie mieć troszeczkę więcej goli na koncie niż zazwyczaj, ale tak naprawdę nie ma to dla mnie znaczenia. Najważniejsze, żeby drużyna wygrywała, a to nam się na razie udaje. Rundę rewanżową zaczęliśmy wyśmienicie – trzy mecze i trzy zwycięstwa. Moje bramki w tym pomagają, więc satysfakcja na pewno jest.
- A jak to możliwe, że w zaledwie dziewięć minut strzeliście dwa gole Bayerowi, który u siebie w tym sezonie nie przegrał wcześniej ani jednego meczu?
- Skoro się stało to jest to możliwe (śmiech). Poza tym, nie przegrali u siebie, bo nie grali jeszcze z nami, a my jesteśmy nieobliczalnym przeciwnikiem. Dobitnie pokazaliśmy to w pierwszej połowie, choć w drugiej Leverkusen zaskoczyło nas dobrą postawą. Najważniejsze jednak, że wyszliśmy z tego obronną ręką.
- A co z tymi karnymi? Miałeś w tym meczu 50% skuteczności jeśli chodzi o jedenastki...
- Tego drugiego karnego strzeliłem po prostu źle. Za szybko go wykonałem. W Borussii jest zasada, że strzela się dopóty, dopóki się nie przestrzeli w meczu o stawkę. Mi się to właśnie przytrafiło, więc teraz karne będzie strzelał ten, kto jest następny w kolejce.
- Już jutro mecz z Irlandią. Nie za mało czasu na regenerację? Mecz z Bayerem był wyczerpujący...
- Czasu rzeczywiście zbyt wiele nie ma, ale nie ma też sensu się uskarżać. Takie jest życie piłkarza.
- Jak oceniasz występ Sebastiana Boenischa? Z trybun wyglądało to imponująco...
- Ofensywnie dobrze zagrał. W ogóle w drugiej połowie Bayer pokazał się z dobrej strony, a Sebastian był u nich jedną z wiodących postaci. Zresztą, on jest znany ze swoich atutów jeśli chodzi o atakowanie bramki rywala. Na jego nieszczęście za samo wrażenie punktów nie przyznają.
- To był ważny krok do wicemistrzostwa? Bo o tytule to już chyba trzeba zapomnieć...
- Zdajemy sobie sprawę, że różnica punktowa jest spora. Przy takiej dyspozycji Bayernu chyba nie do odrobienia. Wygrywają wszystko i to znacząco, nie tracą punktów. Ale po pokonaniu Bayeru mamy drugie miejsce, choć walka o wicemistrzostwo nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Leverkusen pokazało bowiem, że w piłkę grać potrafi.