"Super Express": Skąd taki sposób okazywania radości?
Robert Lewandowski: To było zupełnie spontaniczne. Ale powody do radości były, skoro w ten sposób zakończyliśmy sezon.
- Kumulacja radości w krótkim czasie. Tydzień temu zapewniliście sobie mistrzostwo Niemiec, a dzisiaj zdobyliście puchar.
- Na pewno to cieszy, bo sezon był ciężki, a teraz możemy powiedzieć, że dla nas - może poza Ligą Mistrzów - był bardzo udany. Po mistrzostwie zdobyliśmy puchar i to w naprawdę fajnym stylu. Myślę, że o naszym zwycięstwie w finale zadecydowało większe doświadczenie. Na początku drugiej połowy Manuel Neuer wybronił w super stylu dwie sytuacje i wiedzieliśmy, że musimy po tym postawić kropkę nad "i".
- Oba pana gole były przedniej urody. Którego było trudniej strzelić?
- Dwie zupełnie różne sytuacje. Przy pierwszym golu strzelonym głową, trzeba była trochę gimnastyki i wszystko idealnie złożyło się w czasie. Przy drugim, gdy przepchnąłem silnego obrońce, musiałem biec do przodu, wytrzymać ciśnienie i czekać do końca na to, co zrobi bramkarz. Dwie zupełnie inne bramki, ale cieszą tak samo.
- Po strzeleniu goli a później po zakończeniu meczu pozdrawiał pan kogoś na trybunach. Kto z bliskich oglądał mecz?
- Była żona Ania i grupa przyjaciół z Polski, którzy mnie wspierają. Widziałem też na trybunach dużo kibiców z Polski. To na pewno ważne dla mnie, dlatego im dziękuję.
- Czy to zwycięstwo przesądzi o zachowaniu posady trenera Niko Kovaca?
- To chyba nie miejsce, żeby kwestionować przyszłość naszego trenera.
- Uli Hoeness potwierdził, że Bayern interesuje się sprowadzeniem Leroya Sane z Manchesteru City. Chciałby pan, żeby on trafił do was, czy jednak bardziej potrzebny jest drugi napastnik w Bayernie?
- Nie wiem czy Sane przyjdzie do nas czy nie, ale na pewno każde wzmocnienie będzie ważne.