- Jak świętowaliście zwycięstwo nad Bayernem?
Sławomir Peszko: - Trener pozwolił nam świętować, ale przez weekend. Wciąż jesteśmy tylko 3 punkty nad strefą spadkową. Zresztą, nie miałem humoru, bo bardzo mnie zmartwiła informacja o wypadku Roberta Kubicy. Jestem jego wielkim fanem, kiedy tylko mogę, to oglądam jego wyścigi. Czekam na informacje o jego zdrowiu, życzę mu jak najlepiej i wierzę, że w wielkim stylu wróci do sportu.
- W meczu z Bayernem wy byliście w wielkiej formie, ale tylko w 2. połowie. Do przerwy przegrywaliście 0:2. Co trener wam powiedział w szatni?
- Powiedział, że nie mamy nic do stracenia i trzeba postawić wszystko na jedną kartę. Mieliśmy wyjść do przodu, uwierzyć w siebie i grać to, co umiemy, a nie wykopywać piłkę, jak do przerwy. Dla większości z nas to pierwsze zwycięstwo nad Bayernem, tym cenniejsze, że do przerwy nie istnieliśmy.
- Zagrałeś w pierwszym składzie, choć jeszcze 2 dni przed meczem niemieckie gazety przewidywały, że usiądziesz na ławce.
- W czwartek nie miałem miejsca w składzie. Ale po piątkowym treningu trener wziął mnie na rozmowę i powiedział, że widział moje zaangażowanie. Jego uwadze nie umknie, jeśli ktoś próbuje się obijać albo trenować na alibi.
- Wszedł ci na ambicję?
- Nie musiał. Po poprzednim meczu z St. Pauli, gdy zdjął mnie w przerwie, chciałem udowodnić sam sobie, że stać mnie na dobrą grę, choć nie jestem jeszcze w najwyższej formie.
- Zaaklimatyzowałeś się już w Kolonii?
- Tak. A od kilku dni mieszkam wraz z rodziną w 4-pokojowym mieszkaniu, położonym 15 minut jazdy od stadionu. Mieszkanie jest na tyle duże, że jak ktoś będzie chciał mnie odwiedzić, to znajdzie się miejsce, żeby mógł przenocować.
Podolski: Aż mnie zmroziło
Łukasz: - Informacja o wypadku Roberta aż mnie zmroziła. Bardzo go lubię, jestem wielkim fanem Formuły 1. Znam Michaela Schumachera, ale i Kubica jest mi bliski, bo zawsze kibicuję Polakom. Oglądam telewizję, zaglądam do Internetu, szukam pozytywnych wieści na temat stanu jego zdrowia. Bardzo bym chciał, żeby wrócił. Za pośrednictwem "Super Expressu" przekazuję mu życzenia. Będę trzymał kciuki za twój powrót, Robert!