To właśnie piłkarzem Werderu był Burdenski aż przez 16 lat, ale karierę zaczynał w Schalke 04. Jeszcze 4 dni przed śmiercią Burdenski był na meczu ligowym Werderu z Freiburgem w Bremie. Później trafił do szpitala, ale nie podano przyczyny jego zgonu. Miał 73 lata. - Wiadomość o jego śmierci szokuje nas i sprawia głęboki smutek. "Budde" kształtował nasz zespół przez dwie dekady i jest niewątpliwie jednym z najlepszych zawodników Werderu wszechczasów. Wszyscy bardzo go ceniliśmy za niezawodność, zawsze pozytywne nastawienie do życia, pasję do Werderu, ale także jego krytycznego ducha. Nasze myśli są z jego rodziną w tym trudnym czasie – powiedział Hubertus Hess-Grunewald, prezes Werdreu, cytowany przez niemiecki dziennik "Bild".
Burdenski przyjaźnił się z polskim trenerem Franciszkiem Smudą, zmarłym w tym roku. Ale nie tylko z tego powodu był znany w naszym kraju. W 2017 roku Burdenski kupił 72 procent akcji Korony Kielce. W tym okresie klub z Kielc doszedł do półfinału Pucharu Polski i zajął 8 miejsce w Ekstraklasie, w zespole występowała syn biznesmena, Fabian Burdenski. Po roku Niemiec sprzedał swoje udziały w Koronie. W karierze piłkarskiej był cenionym bramkarzem w Niemczech. Łącznie w Bundeslidze rozegrał 478 meczów. Z Werderem zdobył mistrzostwo Niemiec (1987/88). W reprezentacji tego kraju wystąpił 12 razy, a karierę zawodniczą zakończył w barwach holenderskiego Vitesse w 1990 roku.
Czarna passa Macieja Skorży. Nie chce się wierzyć, jego drużyna w opałach, to byłaby katastrofa!