- Wiem, że potrzebny jest moment, żeby oswoić się z dużym krokiem jakim jest reprezentacja, ale jestem spokojny o to, że Michael Ameyaw będzie jej mocnym punktem – mówi "Super Expressowi" Aleksandar Vuković, który był jego trenerem w Piaście Gliwice przez prawie dwa lata.
"Super Express": - Jakim piłkarzem jest Ameyaw?
Aleksandar Vuković: - Przede wszystkim „Majki” jest dla mnie piłkarzem bardzo ważnym z racji naszej współpracy i mam bardzo dużą satysfakcję z jego sukcesu, jakim jest powołanie do kadry. Gdy zaczynaliśmy współpracę w Piaście, nie był postrzegany jako piłkarz z potencjałem na reprezentację. Zbiegło się z moim przyjściem do Piasta, że jego potencjał się uwidocznił. Do tego jest nastawiony na pracę, żeby ciągle się rozwijać. Ma wszystkie najważniejsze cechy motoryczne, czyli szybkość wytrzymałość i siłę.
Czarna passa Macieja Skorży. Nie chce się wierzyć, jego drużyna w opałach, to byłaby katastrofa!
- Patrząc na przebieg kariery rozwija się systematycznie i chyba dokonuje dobrych wyborów klubów, zmieniając na coraz silniejsze?
- To prawda, idzie do przodu pod względem liczb w kolejnych sezonach. Na początku naszej współpracy brakowało mu dojrzałości, spokoju i - ogólnie mówiąc - ekstraklasowego doświadczenia. Potrzeba było cierpliwości, żeby przekładał na mecze, to co pokazywał na treningach. Ma praktycznie wszystko: drybling, dobre dośrodkowanie i strzał, ale na początku było problem, żeby pokazywał to w meczach.
- Jak udało się to wydobyć?
- Potrzebna była praca całego sztabu, treningi indywidualne, a przede wszystkim czas i zaufanie trenera. Pomimo tego, że w kilku pierwszych meczach nie miał liczb, to nie skreśliliśmy go, ale docenialiśmy jego robotę na treningach. Skoro miał potencjał, to musiał nastąpić przełom i tak się stało. Dzisiaj widzę w nim piłkarza dojrzalszego, z dużym spokojem na boisku, który potrafi pokazywać to, co naprawdę potrafi.
- Dorósł do debiutu w reprezentacji?
- Nie mam żadnych wątpliwości, że jest gotowy. Tak samo, gdy w momencie transferu do Rakowa mówiłem głośno, że nie zdają sobie tam sprawy jak dobry ruch zrobili. Myślę, że sami są pozytywnie zaskoczeni tym, że od pierwszego dnia daje drużynie dużo, a nawet ją odmienił, co jest rzadkością w tym klubie. Myślę, że i trener Michał Probierz będzie mile zaskoczony. Mam na myśli jakość piłkarską „Majkiego” i pracą jaką wykonuje dla drużyny. Uważam, że już teraz może pomóc reprezentacji i być zawodnikiem, na którego będzie można ze spokojem postawić. Wiem, że potrzebny jest moment, żeby oswoić się z dużym krokiem jakim jest reprezentacja, ale jestem spokojny o to, że będzie jej mocnym punktem.
- Doradzał mu pan transfer do Rakowa, a nie na przykład szybki wyjazd za granicę?
- Mieliśmy bardzo bliski kontakt. Rozmawialiśmy szczerze o jego przyszłości i poniekąd uczestniczyłem w planowaniu jego kolejnych kroków w karierze. Byliśmy podobnego zdania, że w obecnym sezonie ma wszystkich dobitnie do siebie przekonać i pokazać co umie. Uważaliśmy, że nie powinien iść do średniego klubu w Turcji czy Belgii i mieć niepewność, skoro jego kariera nabiera dopiero rozpędu. On sam rozumował w ten sposób. Gdy mi powiedział o ofercie jaką dostał z Rakowa i nie był do niej w 100 procentach przekonany, to powiedziałem, że byłbym kłamcą i egoistą, gdybym mu odradzał przejście do Rakowa, a patrzył na swój interes, w tym przypadku Piasta w którym pracuję. Oferta Rakowa była tak atrakcyjna pod każdym względem, że trudno było jej nie rozważać pozytywnie.
- Jaka jest jego optymalna pozycja na boisku?
- Jest piłkarzem uniwersalnym, co jest wielką zaletą. W Piaście grał zarówno na prawym i lewym skrzydle, to było zmienne w zależności od naszego ustawienia. Dawał sobie radę na obu stronach i zależało to bardziej od drugiego skrzydłowego, jakiego mieliśmy do dyspozycji. W Rakowie gra jako jedna z "dziesiątek" za wysuniętym napastnikiem i też sobie świetnie radzi. Jeśli miałbym mu wybrać stronę, to ustawiłbym go z lewej strony, ponieważ ma bardzo dobre z zejście do prawej nogi i strzał. Liczę, że będzie to robił częściej i wykańczał akcje w ten sposób.
- Jakim człowiekiem prywatnie jest „Majki”?
- To świetny poukładany młody człowiek z bardzo dobrej rodziny. Przez długi czas byliśmy sąsiadami, bo mieszkaliśmy w tym samym budynku w Gliwicach dzieliły nas dwa pietra. Był ulubieńcem dwójki moich dzieci, i oni najbardziej żałowali, że wyjechał z Gliwic, a w zasadzie to cała rodzina ubolewała, że odchodzi. W ogóle to świat jest mały, bo gdy zaczynałem pracę trenerską w Legii, to pierwszych lekcji angielskiego udzielał mi tata „Majkiego”, a po paru latach przyszło mi trenować jego syna.
Prokuratura postawiła zarzuty trenerowi Legii! Od teraz Goncalo Feio jest podejrzany
Listen on Spreaker.