Łukasz Teodorczyk, Lech Poznań

i

Autor: East News

12. kolejka T-Mobile Ekstraklasy – grad goli i mnóstwo emocji

2013-10-21 15:24

Przerwa reprezentacyjna zrobiła dobrze nie tylko kibicom T-Mobile Ekstraklasy, ale chyba również samym piłkarzom. Wyszli na boiska i zaczęli strzelać. Jeden tylko problem może z tej kolejki wyniknąć – już nikt nie będzie chciał strzelać pierwszy bramki.

Korona Kielce 4:1 Jagiellonia Białystok

Pierwsi bramkę strzelili piłkarze Jagiellonii. Ale później jakby zapomnieli, jak to jest grać w piłkę. Quintana po jednej asyście trochę zgasł, a Jakub Słowik wręcz przeciwnie – zabłysnął. Bramkarz gości popisał się fantastyczną asystą przy bramce gospodarzy, a dokładnie przy trafieniu Przemysława Trytko. Tak się tym załamał, że wpuścił jeszcze dwie bramki i nie czekając na końcowy gwizdek postanowił wrócić do szatni. Powiedzielibyśmy, że zachował się jak idiota, ale sędzia nieco mu pomógł, bo ten karny taki trochę z kapelusza, więc notę za fatalny występ dzielimy na pół, więc… a nie, przecież to wychodzi jeszcze mniej. Dramat.

Górnik Zabrze 3:2 Śląsk Wrocław

Pierwsi bramkę strzelili piłkarze Śląska Wrocław. Ale, ale... Adam Nawałka jest taki hot! Adam Nawałka na selekcjonera, natychmiast! Adam Nawałka ohh trzy do dwóch, dwie minuty, ohh Adam Nawaaałkaaa! Cały Twitter, Facebook i inne super-nawet-nie-do-końca-społecznościowe-portale piały po prostu jak było super! Bo Górnik odrobił straty i wyciągnął wynik w dwie minuty. Fan-ta-sty-cznie. Przypominamy tylko, że Smuda prowadząc Lecha, też wygrywał wiele meczów w końcówkach. I wszyscy chcieli takowego selekcjonera. No i mieli. Za chwilę będą mieli już drugiego po nim. Który gra do końca. A o Paixao i tak wspomnimy, bo taki spokój przy drugiej bramce… Szacunek.

Zawisza Bydgoszcz 3:1 Wisła Kraków

Pierwsi bramkę strzelili piłkarze Wisły Kraków. Ale na koniec okazało się, że nie ma już w ekstraklasie drużyn niepokonanych. Zawisza chyba wreszcie uwierzył w swoje umiejętności i ruszył z kopyta. A wraz z nim wystartował Bunoza, który dzięki drugiej żółtej kartce zakończył wyścig w szatni, już w 60 minucie. Z prezentu skorzystał Goulon i koledzy, którzy pokazali że wiedzą jak grać w przewadze. Naprawdę, bydgoszczanie wreszcie pokazali, że wiedzą jak w piłkę grać, a sztuczki Franza na niewiele się zdały.

Zagłębie Lubin 3:1 Widzew Łódź

Pierwsi bramkę strzelili piłkarze Widzewa Łódź. Ale dopiero w 65 minucie, bo przez pierwszą godzinę chyba na boisko wpuścili masażystów. Nie wierzymy, że profesjonalni, albo nawet ekstraklasowi piłkarze mogliby tak grać w piłkę. To nie-mo-żli-we! No ale ostatnie pół godziny to już było coś! Przynajmniej coś, co dało się oglądać. Powiedzielibyśmy, że one-man-show, ale oprócz Adriana Błąda świetnie zagrał też Robert Jeż, i trenerowi Lenczykowi gratulujemy nosa, pochylamy się nisko i klaszczemy. Mocno. Nie „selekcjonersko”, ale równie mocno.

Lechia Gdańsk 1:4 Lech Poznań

Pierwszą bramkę strzelili piłkarze Lechii Gdańsk. Ale później ruszył Hamalainen i Teodorczyk, trener Rumak krzyknął chyba dosyć mocno, „Kolejorz” przesunął dźwignię do przodu i zaczęło się strzelanie. A właściwie egzekucja, i to bolesna. Bo choć Deleu uderzył po prostu fantastycznie, zdecydowanie notując bramkę tej kolejki, to do domu nie wrócił zbyt szczęśliwy. Wszystko przez tego nieszczęsnego Murawskiego i jeszcze mniej szczęsnego Linettego. To znaczy Linetty był nieszczęsny dla Lecha, a Murawski dla Lechii, ale nieszczęsny to nieszczęsny, a takie nagromadzenie słowa „nieszczęsny” na pixele kwadratowe jest ryzykowne, więc już się nie powtarzamy. Gdańszczanie nie wygrali w lidze od 24 sierpnia. Rzeczywiście, Probierz robi różnicę?

LECH POZNAŃ. Łukasz Teodorczyk pogrążył Probierza


Cracovia 4:2 Podbeskidzie Bielsko-Biała

Pierwszą bramkę strzelili piłkarze… a tu niespodzianka! Niedziela była zupełnie inna – strzelanie bramek rozpoczynali gospodarze, więc jakoś tak wypadałoby napisać, że to krakowianie trafili na początek. Tak im się to spodobało, że nie mogli skończyć. Co prawda na prowadzanie wyszli nawet goście, ale jeśli w bramce ma się Rybanskyego to ileż cudów można zdziałac? Jeśli ktoś jeszcze liczył, że „Górale” w tym sezonie powalczą o miejsce premiowane grą w ekstraklasie w przyszłym sezonie, to chyba wczoraj zmienił zdanie. No chyba że Richard Zajac naprawdę wróci i zrobi coś sensownego. To byłoby niezłe.

Cracovia - Podbeskidzie, wynik 4:2. Fantastyczny mecz, piękny triumf Cracovii!


Legia Warszawa 4:1 Piast Gliwice

Reguła się zmieniła, więc pierwszą bramkę strzelili piłkarze Legii Warszawa. Mogli strzelić też za chwilę drugą i trzecią, ale Pinto został złapany na wykroku i z pięciu metrów w bramkę nie trafił. Co prawda sabotował Polak, ale Piast mimo wszystko wyrównał a później… później, to znaczy w drugiej połowie, na boisko nie wyszli środkowi obrońcy i nawet Pinto sobie bramkę strzelił. No dobra, należało mu się, bo wreszcie zagrał dobry mecz. No i trener Urban jakby szczęśliwszy. Kibice Piasta trochę mniej, a piłkarze już w ogóle. Bo od tych pierwszych usłyszeli na koniec tradycyjne, staropolskie „po co wy gracie, skoro ambicji nie macie”.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze