Zdecydowanym faworytem meczu Lechia Gdańsk - Pogoń Szczecin byli gospodarze. Przed piętnastą kolejką to właśnie biało-zieloni przewodzili tabeli Ekstraklasy i wydawało się, że rywalizacja z "Portowcami" może tylko umocnić ich pozycję. Zaczęło się zgodnie z planem. W dziewiątej minucie na prowadzenie gdańszczan wyprowadził Rafał Wolski. Tuż przed przerwą do remisu doprowadził jednak Adam Frączczak, wykorzystując rzut karny. Samo podyktowanie "jedenastki" wzbudziło sporo kontrowersji, a zdenerwowani kibice Lechii robili wszystko, żeby zdeprymować strzelca. Najciekawszym pomysłem okazało się rzucenie w napastnika przyjezdnych... knoppersem.
Takiej reakcji na sytuację Frączczaka nikt się chyba nie spodziewał. Piłkarz chwycił za wafelek i zaczął ochoczo go jeść. - Śmieszna sytuacja. Ktoś tam rzucił knoppersa, ugryzłem sobie dwa razy, odrzuciłem i podziękowałem. Nie mogłem go za bardzo zmielić, bo miałem sucho w ustach. Szczerze mówiąc, to dopiero jak dobiegłem do środka boiska, to wyplułem resztę. Mimo tego smakował jak najbardziej, mimo że miał w sobie trochę piachu - przyznał z uśmiechem na ustach Adam Frączczak.