Andrzej Juskowiak dla gwizdek24.pl: Nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą – WYWIAD

2011-01-06 21:00

Były trener napastników Lecha Poznań Andrzej Juskowiak (41 l.) jest przekonany, że transfer Sławomira Peszki (26 l.) do Koeln jest dla niego dużą szansą. Ponadto były napastnik reprezentacji Polski, nie ma większego żalu do drużyny mistrza Polski za zakończenie współpracy. W rozmowie z gwizdek24.pl dodaje też, że kibice Lecha mogą spodziewać się dalszych wzmocnień drużyny.

Gwizdek24.pl: Czy FC Koeln to odpowiedni wybór dla Sławomira Peszki?

- Zdecydowanie tak. Chociaż prawdą jest też, że idzie się tam gdzie cię chcą, W Lechu spodziewano się takiego transferu, już co najmniej od pół roku. A Słąwek dobrze wybrał, liga niemiecka to spore wyróżnienie dla polskich piłkarzy dzisiejszych czasach. Dodatkowym aspektem jest to, że Bundesliga bardziej pasuje polskim piłkarzom, niż chociażby liga włoska czy hiszpańska. Peszko będzie miał okazje się pokazać. Bardzo ważna dla niego będzie regularność. Lepiej prezentować regularną formę, niż np. błyszczeć w pojedynczych meczach, a potem grać już słabsze.

- Jacek Kiełb będzie w stanie wypełnić po nim lukę w składzie Lecha?

- Jacek to inny zawodnik. Sławek potrafił zrobić przewagę z przodu swoją przebojowością i grą jeden na jeden. Jacek natomiast gra inaczej, ale oczywiście też ma swoje atuty jak chociażby uderzenie z dystansu. Na to potrzeba czasu i cierpliwości trzeba dać mu szansę. Przecież, gdy odchodził Lewandowski to chyba nikt nie spodziewał, że uda się po nim wypełnić lukę, a okazało się, że Rudnevs robi to doskonale.

- Czy kibice mistrza Polski powinni się spodziewać dalszych wzmocnień?

- Tak, z pewnością. Nie mogę ujawnić nazwisk, ale jedynie co mogę zdradzić to, że pierwszą opcją są z pewnością zawodnicy grający w Polsce. Dopiero w drugiej kolejności jest szukanie za granicą.

Przeczytaj koniecznie: Theo Bos, nowy trener Polonii Warszawa: Prezes mnie polubi

- Powrót Ślusarskiego i Mikołajczaka to dobre decyzje?

- No miejmy nadzieje, że tak. Ślusarski to dobre uzupełnienie dla Rudnevsa, bo gra inaczej. Co prawda w ostatnich latach występował ze zmiennym szczęściem, ale miejmy nadzieje, że okaże się lepszym transferem, niż chociażby transfer Wichniarka. Mikołajczak niestety obniżył loty. Szkoda, bo to przecież w mistrzowskim sezonie Lecha zdobył cztery bramki i naprawdę dobrze się prezentował. Ale na jeszcze czas musi nabrać tej przebojowości, a na to potrzeba czasu.

- Jak ocenia pan szanse Lecha w starciu Ligi Europejskiej z Bragą?

- To jest typowe 50 na 50. Z portugalskich drużyn to i tak dobrze trafiliśmy, bo z Porto byłoby znacznie trudniejsze zadanie. Braga to ciekawa i nieobliczalna drużyna , która dzięki myśli szkoleniowej trenera Domingosa (42 l.) – byłego napastnika FC Porto gra bardzo ofensywną piłkę, szczególnie w meczach na własnym boisku. A to powoduje, że potrafią przegrać naprawę wysoko, a w następnym meczu już odnieść wysoką wygraną. Także ten dwumecz zapowiada się jako spore wyzwanie. Mecz u siebie będzie kluczowy.

Patrz też: Wisła powalczy z Ruchem o napastnika?

- Czy widzi pan realną szanse na to, żeby Lech rzeczywiście piął się w górę tabeli w rundzie wiosennej?

- W tym aspekcie nie będę zbytnio odkrywczy. No, żeby się tak stało trzeba robić jedną rzecz czyli wygrywać kolejne mecze.

- Jak się panu współpracowało z Jose Mari Bakero?

- Bakero po złych doświadczeniach z Polonii Warszawa był bardzo ostrożny wobec sztabu szkoleniowego. Ufał tak naparowe, tylko swojemu hiszpańskiemu współpracownikowi. Tak jak on sam mówił , drużynę którą zastał to ukształtował jego poprzednik Jacek Zieliński, któremu za to dziękował. Efekty jego pracy będzie można dopiero poznać wiosną , bo to już będzie w pełni jego drużyna. Ja szczerze mówiąc to byłem zaskoczony faktem, że jak przyszedł Bakero to sztab szkoleniowy w tym moja osoba, został niezmieniony. Bakero mógł zawsze na mnie liczyć, ułatwiałem mu wiele rzeczy, tym bardziej, że porozumiewałem się z nim po hiszpańsku i dzięki temu nie było między nami bariery językowej. No ale cóż, stało się, jak stało. Dziwne jedynie było to, że zwolniono nas w połowie stycznia, a liga przecież skończyła grać na początku grudnia. Nie narzekam, bo nie pcham się tam gdzie mnie nie chcą. Miło wspominam ten czas, bo przecież zdobyliśmy tytuł mistrza Polski.

- Jakie plany na najbliższą przyszłość?

- Na pewno dalsza praca trenerska. Planuje zrobienie kursu trenerskiego. Bo praktyka to jedno, a teoria to drugie. Teraz wybieram się do Portugalii na mały rekonesans. Jestem szczęśliwym człowiekiem. Mam teraz więcej czasu dla rodziny. Spędzam go chociażby z dziećmi, tym bardziej że mój syn złapał bakcyla piłkarskiego i chętnie przekazuje mu swoje doświadczenia.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze